Xylokastro Volunteer Team

Początki były fascynujące i trudne jednocześnie. Prowincjonalne kilkutysięczne miasteczko, gdzie wszyscy się znają. Nie ma kina, nie wspominając już o centrum handlowym, bariera językowa, dziesiątka współlokatorów… Ale klamka zapadła, Ξυλόκαστρο stało się moim domem na kilka miesięcy.

Mówią, że rodziny się nie wybiera. Nie wybiera się też ludzi, z którymi będziesz dzielić pokój/mieszkanie/dom na wolontariacie. Nasze życie przypomina czasami Przyjaciół, częściej Big Brothera, ale kiedy przychodzi czas pożegnań, smutek jest najprawdziwszy.  Poznajcie moich współlokatorów i ich historie!

Franzi_z_Niemiec

Franziska przyjechała do Xylokastro z Niemiec i pracuje w przedszkolu w pobliskim Derveni. Ogromna gaduła, ale jednocześnie dobry duch towarzystwa. To Franzi poznałam w październiku jako pierwszą i zanim spotkałam resztę ekipy, już wiedziałam co, kto i dlaczego.

Z Niemiec pochodzą też Max i Lisa. Nie wiem, czy to przypadek, ale cała trójka pracuje z dziećmi. Mieszkanie z przedszkolankami ma ten skutek uboczny, że nieraz muszę wysłuchiwać opowieści o „kupach”, „rzygach” czy histeriach przedszkolaków. Trzeba jednak przyznać, że jednocześnie udaje im się zachować mnóstwo sympatii do swojej pracy.

wolontariusze_z_Niemiec

Jhulian, Włoszka i ogromna fanka Tolkiena. Pracuje w lokalnym centrum dla seniorów, a w wolnej chwili rozwija swoją fotograficzną pasję. Bardzo emocjonalna i pełna ciepła – kiedy w nieszczęśliwym wypadku potłukł się mój ulubiony kubek, zrobiła mi prawdziwą niespodziankę przywożąc z Nafplio nowy.

marina_xylokastro

Wlochy_Peru

Valerie, pół peruwianka, pół hiszpanka. Bez niej w naszym domu byłoby zdecydowanie za spokojnie. Pracuje w świetlicy dla dzieci w miejskim centrum młodzieży. Poza Valerie, mamy jeszcze jednego Hiszpana – Alvaro. Pracuje w centrum dla seniorów w sąsiednim miasteczku. Tuż po swoim przyjeździe Alvaro z rozbrajającą szczerością przyznał, że nie umie gotować, bo nigdy nie miał okazji tego robić. Jednak wszelkie żarty i docinki na ten temat chłopak przyjmuje na klatę, a w pichceniu oraz sprzątaniu nie ma mu teraz równych. Tak, drogie matki, wychowujemy waszych synów!

Hiszpania

Razem ze mną w biurze organizacji pracuje Agne, Litwinka. Pół roku spędziła na Cyprze, dzięki czemu adaptacja do greckiego stylu życia nie stanowiła dla niej większego problemu. Mi, z kolei, zajęło to parę miesięcy i zostało okupione chwilami solidnego zwątpienia…

Agne_z_Litwy

Last, but not least – Maria, Włoszka z pochodzenia. Do Grecji przyjechała za głosem serca i sądząc po niezwykle ambitnym podejściu do nauki greckiego, może tu zostać na dłużej.

Wloszka_Maria

Nie napiszę dzisiaj o Agnieszce i Kamili. O Polkach w Xylokastro opowiem niedługo, przy okazji wywiadu z dwoma dziewczynami, które wyruszyły stopem przez Albanię. Zapewniam, że będzie to jeden z najbardziej inspirujących tekstów!

Grecja: dzień targowy w Xylokastro

Jest piątek, siódma rano. Moi współlokatorzy wpadają do domu z pełnymi siatami świeżych warzyw. Od świtu na krańcach Xylokastro rozkładają swoje stoiska lokalni rolnicy, towar zwożą na starych pickupach. W to przedpołudnie na bazarku pojawi się niemal każdy – aby zrobić zakupy na cały tydzień, przy okazji też porozmawiać, bo bez tego Grecy nie byliby Grekami.

greckie oliwki

Nie błądzę, trafiam na targ idąc w kierunku przeciwnym, niż obładowane siatkami rowery i skutery. Odkąd wielu Greków straciło pracę, a kryzys stał się dotkliwym doświadczeniem dla wielu rodzin, zakupy na bazarze ponownie nabrały na znaczeniu. Można tu sprzedać i kupić wszystko, co da się wyhodować pod greckim słońcem. Ekologiczne, domowe: warzywa, owoce, wino, miód. Świeżo złowione ryby. Jaja od szczęśliwych kur. Jest październik i stoiska aż kipią kolorami.

warzywa i owoce na greckim bazarze

Mój aparat wzbudza zainteresowanie, pytam, czy mogę zrobić kilka zdjęć. Nagle ląduję w samym centrum zgiełku – leciwi panowie wciągają brzuchy i zaczynają pozować. Jednocześnie przekrzykują się z innymi sprzedawcami, kierując mnie, komu jeszcze muszę zrobić zdjęcie! Niewiele rozumiem, angielski wcale nie jest pomocny, więc tylko się uśmiecham i powoli idę do przodu. Przy okazji zostaję poczęstowana rodzynkami, orzechami i już wiem, że będę tu wpadać częściej.

grecka kura

bazar na peloponezie

Sprzedawca fasoli

swieze ryby z grecji

W zależności od tego, czego szukasz, na bazar warto wybrać się z samego rana lub tuż przed końcem dnia targowego, czyli ok. 13. Z rana można mieć pewność, że niczego nie zabraknie, natomiast w południe zredukowane ceny zachęcają do wykupienia resztek.

kasztany z Grecji

sprzedawcy na bazarze xylokastro

selfie na kanale isthmia

 

Grecja prawdziwa, żywa, na wyciągnięcie ręki! Wkrótce więcej zdjęć i opowieści.

fot. Ana Matusevic; kopiowanie i rozpowszechnianie tekstu oraz zdjęć bez mojej pisemnej zgody zabronione.

Dziś obudziłam się w Grecji

Budzi mnie słońce, które wpada przez szczerbatą okiennicę. Za chwilę wychodzę, mijam kilka sklepów ze świeżą rybą, szereg kawiarni, w których od rana przesiadują panowie w starszym wieku, trzaskając w kości i domino, w końcu wychodzę na plac z bizantyjskim kościołem i prawie jestem. Wchodzę do biura, na biurku flaga Grecji, unijne gwiazdki, na ścianie plakat Erasmus+. Moje miejsce pracy na najbliższe pół roku!

Na instagramie padają pytania. Jak się tu znalazłam? Co będę robić? Dlaczego Grecja? Śpieszę z odpowiedzią, ale najpierw…

Kiedy kilka miesięcy temu rozmawiam w biurze Centrum Współpracy Młodzieży z Anią, oczami wyobraźni widzę małe miasteczko nad Zatoką Koryncką. Ania przez pół roku była wolontariuszką w jednej z organizacji pozarządowych w Xylokastro, a spotykam się z nią w celu omówienia zakończonego projektu. Słucham Ani i czuję, że choć idea wolontariatu i pracy społecznej jest mi niezwykle bliska od wielu lat, coś mnie w tym temacie ominęło.

Tak zaczyna się wykluwać pomysł. Początkowo tylko ogólne zarysy, które jednak dość szybko zaczynają się wypełniać konkretną treścią. Jadę!

selfie na kanale isthmia

Tak oto trafiam do Grecji, na Peloponez, do małego Xylokastro. Od kilku dni pracuję w biurze organizacji Orfeas i spędzę tutaj pół roku. Mój wyjazd jest możliwy dzięki programowi Erasmus+, w ramach którego młodzi ludzie z różnych krajów mogą włączyć się w realizację wielu ciekawych projektów w całej Europie. Jako wolontariusze pracują w przedszkolach, uniwersytetach trzeciego wieku, świetlicach środowiskowych, sprzątają parki narodowe, pomagają ratować zagrożone gatunki zwierząt i robią masę innych fajnych rzeczy.

Nowi ludzie, nowe miejsca, ahoj, przygodo!