Peloponez: po co do Patras? (cz. 1)

Czasami się zastanawiam, po co niektóre miejsca wnoszone do przewodników turystycznych. Szczególnie w Grecji, gdzie za każdym zakrętem czeka widok, z którym by się chciało drukować pocztówki i wysyłać w świat. Patras, w oryginale Πάτρα, byłoby miastem raczej pomijanym przez turystów. Ale ma coś, dla czego warto przejechać te paręset kilometrów z Aten.

Już na pierwszy rzut oka widać, że Patras jest jednym z największych miast Grecji. Życie tutaj toczy się szybciej, kierowcy są bardziej niecierpliwi, ale czas poobiedniej sjesty i tak jest święty. Miasto trochę cichnie, staje się bardziej senne, żeby wieczorem ponownie przyśpieszyć. Życie wieczorne w Patrze kręci się wokół głównego deptaku, na którym nie braknie restauracji i kawiarni, a sklepy są otwarte do późnego wieczoru. Z tego względu wiele mieszkańców północnego Peloponezu zjeżdża się na wieczorne zakupy – takie sieciówki jak Zara, Stradivarius czy od najbliższego czasu H&M, ma swoje sklepy tylko w Patrze. „Mogłabym jeździć do Aten, ale tutaj jest bardziej kameralnie i mniej turystów” – opowiada moja przyjaciółka Vlasia, z którą obserwujemy zachodzące słońce nad miastem.

Górne miasto Patras

Kilka godzin wcześniej pokonuję schody wiodące wprost do ul. Św. Mikołaja. Ulica prowadzi do portu (drugi co do wielkości w kraju), tak jak większość jej równoległych. Miasto ma prostą siatkę prostopadłych i równoległych ulic, tworzących kwartały, trudno jest więc się zgubić. Spacerując łatwo odnieść wrażenie, że jest to jedno z najbardziej zaniedbanych, brzydkich i brudnych miast – nawet w przewodniku czytam, że jednym z najpiękniejszych budynków jest teatr miejski „Apollo”.

teatr apollo w patrze

Architekt Ernst Ziller wzorował się na mediolańskiej La Scali. Jednak co z tego, gdy obok straszy wieżowiec w stylu PRL. Takie jest całe dolne miasto Patry – szare pudełka domów od czasu do czasu poprzetykane są ładniejszym fasadem. Tym bardziej zachwyca bazylika św. Andrzeja. I choć nie jestem wielką miłośniczką i znawczynią architektury sakralnej, wnętrze kościoła urzekło mnie ogromnie.

kolaz4

Bazylika w Patras

Po chwili wytchnienia w chłodnych murach świątyni, ruszam pod górę – do tzw. górnego miasta. Prowadzą tam liczne wąskie ścieżki i schody. Po pokonaniu połowy docieram do miejsc, które ukazują zupełnie inną twarz Patry. Ale o niej, a także o tym, gdzie zjeść i jak najlepiej dotrzeć do Patras – już wkrótce.

górna Patra