O kobietach, które wiedzą, czego chcą

Najfajniejsze uczucie? Kiedy sala na kilkaset osób powoli się zapełnia i motyle w brzuchu, które czujesz od dłuższego czasu, wariują tak, że musisz na chwilę usiąść.  Agata, Kasia i Mateusz witają gości rozdając identyfikatory, na zapleczu pełna mobilizacja, ostatnie ustalenia. Wchodzimy.

Kiedy jakieś pół roku temu napisałam do Anity z popozycją, że pomogę jej z trzecią edycją Spotkań Podróżujących Kobiet TRAMPki nie do końca wiedziałam, na co się piszę. Wiedziałam natomiast, że na pewno chcę być częścią tej inicjatywy. Przyglądałam się jej od pierwszego roku, kiedy kilkadziesiąt osób musiało się pomieścić w małej bibliotece na Mariackiej. W następnym roku zdalnie organizowałam warsztaty o wolontariacie. Zdalnie, bo siedziałam w Grecji, ale temat jest na tyle istotny, że bardzo mi zależało na jego obecności na TRAMPkach.

Pomogę ci – napisałam do Anity. Ja, ciągle naiwna, myślałam wtedy, że dołączam do większego zespołu, a okazało się, że wszystko robimy we dwie i najbardziej kluczową okazuje się być pomoc znajomych i przyjaciół. Każde niepowodzenie starałyśmy się przekuć w sukces, jeżeli ktoś mówił „nie”, motywował nas do poszukiwania innego, jeszcze lepszego rozwiązania.

I tu chyba tkwi źródło całej tej pozytywnej atmosfery, o której mówią i piszą nam uczestnicy Spotkań – są one rezultatem fantastycznego teamworkingu. Posiadając bardzo ograniczone możliwości finansowe, próbowałyśmy zaangażować jak najwięcej ludzi. Z różnym skutkiem, w przypadku niektórych skończyło się na chęciach i deklaracjach. Jednak ci, co z nami zostali, wnosili w projekt swój power, a my przekuwałyśmy go na realne działania.

Z czego jestem najbardziej dumna? 

… z uczestniczek TRAMPek. Są to kobiety, które wiedzą, czego chcą. Pełne pasji do życia, odwagi i chęci. Na Spotkania przychodzą same, z koleżankami, zabierają dzieci, mężów, partnerów. I rozmawiają – z nami, ze sobą, dzielą się wrażeniami, opowiadają o swoich podróżach. To zaangażowanie i otwartość widziałam chociażby na warsztatach z Wiolą Starczewską, gdzie uczyły się swoje podróżnicze doświadczenia przekuć w atut zawodowy. Nie wstydzą się zabrać głosu, podejść przedstawić się, odpowiedzieć uśmiechem na uśmiech.

trampki_fot_kociumbas

  Continue reading

Gdańsk: co słychać na budowie Muzeum II Wojny Światowej?

Ogromna inwestycja powstaje w miejscu, gdzie do Motławy wpada Kanał Raduni. Decyzję o jej rozpoczęciu ogłoszono przy okazji uroczystości 70. rocznicy wybuchu II wojny światowej na Westerplatte, niedługo potem ruszyły pierwsze prace. Dzisiaj budowa Muzeum II Wojny Światowej w Gdańsku idzie pełną parą, a otwarcie jest planowane na jesień 2016.

Będzie to kolejne, po Europejskim Centrum Solidarności i Muzeum Emigracji, miejsce w Trójmieście, które w innowacyjny sposób ma przybliżać najważniejsze momenty współczesnej historii Polski i Europy. Przy okazji obchodów 1 września postanowiłam zajrzeć na plac budowy i sprawdzić postępy.

budowa_muzeum_2wojnyswiatowej

Przyszłe Muzeum największym basenem w Polsce

To nie Stadion Narodowy był największym basenem w naszym kraju, tylko wykop pod budowę Muzeum. Po wykonaniu odpowiedniego wykopu i obudowaniu go żelbetonową konstrukcją, wykop stale pogłębiano, a naturalny dopływ wód gruntowych utworzył rozległe jezioro. Nie był to jednak wypadek przy pracy, ale zaplanowane działanie. Ze względu na podmokły charakter okolicznych gruntów, należało przygotować taką konstrukcję, która stanowiłaby zabezpieczenie przed napływem wody. Po pogłębieniu wykopu (już zalanego wodą) do 18m poniżej planowanego poziomu 0, przeprowadzono największe podwodne betonowanie, jakie miało miejsce w Polsce. Betonowanie trwało ok. 10 dni 24h na dobę i użyto blisko 26 tys. m3 betonu.

Dzisiaj wody na budowie już nie ma, ale film z tej niezwykłej operacji można obejrzeć na youtube, zachęcam >>

budowa_muzeum_2wojnyswiatowej

Archeologiczne znaleziska z okresu Wolnego Miasta Gdańsk

W Gdańsku jak w Rzymie, gdziekolwiek wbije się łopatę, trafia na historię dawnego Gdańska. W przypadku prac archeologicznych, poprzedzających budowę, nie było inaczej. Archeolodzy odkryli m.in. brukowaną, dobrze zachowaną Kleine Gasse z zachowaną pierzeją reliktów kamienic z czasów Wolnego Miasta Gdańska oraz ulicę Grosse Gasse. Znaleziono też kilka ciekawych przedmiotów, które trafią do odpowiednich instytucji.

budowa_muzeum_2wojnyswiatowej

budowa_muzeum_2wojnyswiatowej

Symboliczny projekt łączy przeszłość i przyszłość

Bryła nowego muzeum ma stać się nowym symbolem Gdańska. Autorzy projektu tłumaczą, że siedziba Muzeum będzie symbolicznym wyrazem związków przeszłości – czyli wojny – z teraźniejszością i przyszłością. Dlatego budynek został podzielony na trzy części, z czego jedna znajduje się głęboko pod ziemią (przeszłość pełna bólu i terroru), druga jest placem wokół Muzeum z ławkami i przestrzenią otwartą dla wszystkich (teraźniejszość), a trzecią stanowi wieża z punktem widokowym (przyszłość i perspektywy).

muzeum_2ww

Wizualizacja projektu, źródło >>

budowa_muzeum_2wojnyswiatowej

budowa_muzeum_2wojnyswiatowej

Warto też pamiętać, że kilkaset metrów od placu budowy znajduje się budynek Poczty Polskiej, drugi po Westerplatte szaniec obrony Polaków z 1 września 1939 r.

5 tys. m2, czołgi i Enigma

Czternaście metrów pod ziemią na powierzchni pięciu tysięcy metrów kwadratowych będziemy mogli zobaczyć ponad dwa tysiące eksponatów. W tym dwa najprawdziwsze czołgi i oryginał słynnej Enigmy. Maszynę deszyfrującą Muzeum otrzymało w darze od Norwegów.

budowa_muzeum_2wojnyswiatowej

Operacja umieszczenia czołgów na najniższej kondygnacji budynku była nie lada wyzwaniem. Taki czołg waży około 30 ton, więc cała akcja musiała być zaplanowana niezwykle precyzyjna.

budowa_muzeum_2wojnyswiatowej

budowa_muzeum_2wojnyswiatowej

budowa_muzeum_2wojnyswiatowej

Na pięciu tysiącach metrów kwadratowych mamy zobaczyć prawie dwa tysiące eksponatów, większość z nich będą opowiadać osobiste historie prawdziwych ludzi. Łącznie z materiałami audiowizualnymi będzie to jedna z największych wystaw na świecie poświęconych drugiej wojnie światowej.

Poza popularyzacją historii, głównym przesłaniem Muzeum ma być hasło „nigdy więcej wojny” – poprzez pokazanie wojennych losów zwykłych ludzi, ogromu i nieszczęścia ludzkiego podczas działań wojennych od Polski przez Leningrad po Japonię, pomysłodawcy chcą zwiększać świadomość, że w żadnej wojnie nie ma wygranych.

Muzeum ma prezentować „polski punkt widzenia” drugiej wojny światowej i opowiadać nie tylko o szaleństwie nazistowskich Niemiec, ale też pokazywać dramat „wyzwolenia” przez Armię Czerwoną. Jestem pewna, że dla wielu licznie odwiedzających Gdańsk rosyjskich turystów Muzeum zaserwuje zupełnie inną interpretację wojny, o której czytali w swoich podręcznikach szkolnych.

budowa_muzeum_2wojnyswiatowej

budowa_muzeum_2wojnyswiatowej

Wokół budowy Muzeum jest trochę kontrowersji politycznych, ale jako zwykły mieszkaniec Trójmiasta, miłośnik historii XX wieku i społecznie zaangażowany obywatel uważam, że Gdańsk jest najbardziej odpowiednim miejscem, w którym takie Muzeum mogło powstać. Mam nadzieję, że ta instytucja nie tylko będzie prezentować eksponaty, ale stanie się centrum angażujących działań.  Czy sprosta tym oczekiwaniom? Przekonamy się za 1,5 roku.

4 powody, żeby uszyć sobie nerę

Jeżeli myślisz, że masz dwie lewe ręce… to na pewno nie byłaś jeszcze na warsztatach w Manowni. W Gdyni przy ul. 3 maja znajduje się pracownia i sklep jednej z najbardziej rozchwytywanych gdyńskich projektantek toreb. To tu Marcelina udowadnia kobietom (choć nie tylko, panowie też są mile widziani), że potrafią stworzyć cuda. 

mana4_szymkowiak

Marcelina Rozmus jest jedną z najbardziej inspirujących kobiet, jakie znam. Sama miałam przyjemność współpracować z Mana Mana niejednokrotnie, za każdym razem utwierdzając się w przekonaniu, że impossible is nothing. Tak właśnie Marcelina wpływa na innych.

mana15_szymkowiak

Do pracowni i sklepu warto wybrać się z dwóch powodów: na żywo zobaczyć, jak powstają torebki i jak wygląda całe zaplecze obsługi klienta oraz spróbować samemu sił w niełatwym wyzwaniu uszycia nerki. Myślisz, że to ostatnie nie jest dla ciebie? 

mana7_szymkowiak

1. Nauczysz się przyszywać guziki i cerować skarpety

Bo tak naprawdę, szycie torebki to tylko pretekst, żeby nauczyć się trzymać w  ręku igłę z nitką. Nie wykluczam, że którąś z nas, uczestniczek, doświadczenie z warsztatów ośmieli do kolejnych prób szycia. Ale na pewno możemy sobie mówić, że skoro dałyśmy radę z nerką, to damy radę i z guzikiem.

P.S. Skarpety można sobie odpuścić.

dyptyk

2. Weźmiesz udział w nieoficjalnym sabacie

Bo tak naprawdę, szycie torebki to tylko pretekst. Żeby się spotkać, pożartować z facetów, napić się dobrej kawy i poplotkować. Dziewczyny przychodzą z koleżankami, z dziećmi lub same i nikt chyba nie da rady wysiedzieć kilka godzin nie nawiązując znajomości z innymi. Szczególnie, że Marcelina potrafi stworzyć luźną atmosferę, w której nie ma głupich pytań i nie ma nieodpowiednich tematów do rozmów.

mana_szymkowiak

mana2_szymkowiak

3. Uszyjesz sobie rzecz jedyną w swoim rodzaju

No dobrze, tak naprawdę o szycie też chodzi. Poza tym, że wszystkie szyjemy z takiego samego materiału, to każda z nas ma wpływ na wybór dodatków. Chcesz coś w kolorze? Dobierz kontrastujący zamek błyskawiczny i pasek. Chcesz na ostro? Wybierz ćwieki. Kokardki? Koraliki? Ozdobny zamek? Wszystko jest i efekt finalny zależy wyłącznie od ciebie. Możesz być pewna, że identycznej torebki poza tobą nie ma i nie będzie miał nikt.

dyptyk2

4. Docenisz pracę innych

Odkąd pracuję z projektantkami wiem już, dlaczego naszyjnik, sukienka, torebka kosztuje tyle, ile kosztuje. Nie zaskakują mnie ceny, częściej dziwię się, że tyle osób nie ceni pracy innych. Ile zachodu, czasu i energii jest potrzebne, żeby spod igły wyszedł produkt finalny, ten tylko się dowie, kto choć raz trafi do pracowni z prawdziwego zdarzenia. Posłucha o projektowaniutorebka_mana konstrukcji, nieudanych prototypach, o pułapkach szycia. Całe to zaplecze, na pierwszy rzut oka, jest nie do ogarnięcia. Ale są osoby, którym mimo wszystko to się udaje. Z genialnym skutkiem.

Tym bardziej cieszę się z mojej super-nery, którą szczególnie upodobałam na przejażdżki rowerowe.

Dzięki Marcelinie za zaproszenie na warsztaty, a Mice Szymkowiak za zdjęcia! 

Skąd zwierzęta w zoo?

W Polsce była Krystyna Czubówna, w moim wielkim bezkresnym kraju dzieciństwa na zmianę Peskov i Drozdov. Każde wyjście do zoo na długie lata stało się dla mnie świętem. Każdemu towarzyszy intro kultowego programu „В мире животных”. 

[youtube width=”600″ height=”365″ video_id=”Q11QtFbVz0w”]

Uwielbiam gdańskie zoo. Może jeszcze wiele jest do zrobienia i nie wszystkie zwierzęta mają tyle miejsca, ile mogłyby mieć, ale jest nieźle. A w porównaniu z ogrodami zoologicznymi, które miałam okazję odwiedzić, jest wręcz dobrze.

A zastanawiałeś się, skąd te wszystkie zwierzęta, małe i duże, w zoo się wzięły? No więc, drodzy państwo, trafiają na różne sposoby, często bardzo niezwykłe.

Z przemytu

Do gdańskiego zoo służba celna oddała źółwie. Zostały odebrane przemytnikom i nie jest to odosobniony przypadek. Gady z przemytu trafiły również do zoo w Warszawie czy we Wrocławiu. Niektóre z nich przewędrowały w koszmarnych warunkach pół świata. Niektóre żółwie, przechwycone z przemytu w Hong Kongu, miały w ogóle trafić do restauracji (w wiadomym celu). Ale europejskiej organizacji, zrzeszającej ogrody zoologiczne, udało się je uratować.

Z laboratorium

W oliwskim zoo osobno od innych małp znajduje się wybieg rezusów. Rezusy to małpy, które mają ogromny (choć przyznać należy, że przymusowy…) wkład w medycynę. To u tych małp odkryto grupy krwi, to one najczęściej są doświadczalnymi zwierzętami w biologicznych, medycznych i psychologicznych badaniach. Grupa małp, która obecnie mieszka w Gdańsku, przez całe swoje życie (kilkanaście lat!) nie wychodziła z budynku. Małpy nie wychodziły na świeże powietrze, nie wykształciły tak bardzo charakterystycznych dla makakowatych (wzajemne dbanie o siebie, wygłupy etc.) zachowań. Dlatego, gdy trafiły do zoo w Gdańsku, pracownicy mieli nie lada wyzwanie – zapewnić nie tylko dobre warunki życia, lecz i pomóc zintegrować się małpom, które całe swe życie spędziły w osobnych klatkach.

Odratowane z cyrku

Słonica Wiki do oliwskiego zoo trafiła po tym, jak służby specjalne uratowały ją we Francji z miejsca, gdzie była przetrzymywana w małym kontenerze. Część życia spędziła też w cyrku. Teraz ma do dyspozycji klimatyzowany i ogrzewany dom, towarzystwo drugiej słonicy i spory wybieg.

Z inkubatora

W oliwskim zoo przyszło na świat kilkanaście kondorów, które wykluły się w sposób naturalny lub w inkubatorze. Jednak zanim gdańskie kondory przyprowadziły potomstwo, jeden z nich przeszedł skomplikowaną operację – również w oliwskim zoo.

Carlos, bo o nim mowa, urodził się z przekręconą o 180 stopni nogą. Kiedy miał 8 miesięcy, ogród zoologiczny zdecydował się na operację, jakiej nikt wcześniej w Europie nie wykonał. Carlos, zgodnie z zaleceniami, miał być uśpiony, jednak dyrektor Zoo się uparł i operacja została przeprowadzona. Z powodzeniem.

Surykatki

Jaki z tego morał? Oliwski ogród zoologiczny odwala kawał dobrej roboty. Gdyby jeszcze oferta gastronomiczna w miejscowych jadlodajniach się poprawiła – można byłoby tam siedzieć całymi dniami. Szczególnie u surykatek!

Gdynia: antyterroryści w akcji

Antyterroryści w akcji

Jednostka kontrolna Urzędu Morskiego w Gdyni śledzi za bezpieczeństwem widzów

Wielki prom pasażerski znalazł się w niebezpieczeństwie. Mimo licznych zabezpieczeń, na statek Stena Spirit dostało się 3 osobników. Dwóch z nich posiada przemyconą broń palną. Po wyjściu w morze przejęli statek biorąc zakładników. Służbie dyżurnej VTS Zatoka Gdańska, poprzez kapitana statku, terroryści przekazują swoje żądania…

To nie jest film. Na szczęście, nie jest też to prawdziwa sytuacja. Ten fikcyjny scenariusz rozegrał się 28 czerwca 2013 w Gdyni –  Urząd Morski w ramach obchodów Święta Morza przygotował pokaz działań antyterrorystycznych i ratowniczych z udziałem promu Stena Spirit. Zobacz antyterrorystów w akcji!

Pierwszy etap działań: siłowe rozwiązanie incydentu terrorystycznego na wodzie. Prom z rąk terrorystów odbijają siły specjalne, jednostki Straży Granicznej i Służby Celnej.

Antyterroryści w akcji

Prom Stena Spirit i śmigłowiec Mi-8T

Po rozpoznaniu lotniczym, dokonywany jest desant jednostki BOA (Biuro Operacji Antyterrorystycznych) na pokład otwarty statku oraz abordaż z wody operatorów Formozy (dwie uzbrojone szybkie łodzie, łącznie 32 operatorów).

Antyterroryści w akcji - Gdynia

Desant BOA

Antyterroryści w akcji

Desant antyterrorystów policyjnych z powietrza.

Antyterroryści w akcji

Abordaż jednostek Formozy.

Na sygnał o udanej akcji, śmigłowiec odbiera antyterrorystów. Na promie (prom nie posiada lądowiska dla śmigłowców) ląduje lekki SW-4 Puszczyk, którym (jak mniemam) zostają przetransportowani terroryści.

Antyterroryści w akcji - Gdynia

Śmigłowiec Mi-8T

Antyterroryści w akcji - Gdynia

Antyterroryści BOA w akcji.

Antyterroryści w akcji - Gdynia

Antyterroryści BOA w akcji.

Antyterroryści w akcji

Lądowanie śmigłowca SW-4 Puszczyk.

Drugi etap działań: akcja ratownicza. Po odbiciu zakładników z rąk terrorystów, na pokładzie znajduje się kilka ciężko rannych osób. Ewakuacja rannych zostaje przeprowadzona przez śmigłowiec (Mi-14 PŁ/R) Marynarki Wojennej. Ratownik wraz z noszami zostaje opuszczony na pokład, po czym nosze z bezpiecznie „przypiętym” rannym wciągnięte do śmigłowca.

Antyterroryści w akcji - Gdynia

Śmigłowiec Marynarki Wojennej

Antyterroryści w akcji - Gdynia

Śmigłowiec Marynarki Wojennej

Antyterroryści w akcji - Gdynia

Ciężko ranny zostanie bezpiecznie przetransportowany na noszach.

Wydawałoby się, że to już koniec. Terroryści unieszkodliwieni, ranni ewakuowani. Jednak… W wodzie, za burtą udaje się dostrzec rozbitków. Trudno powiedzieć, jest to zwykły pasażer promu czy terrorysta, który próbował uciec. Podejmowana jest akcja ratownicza.

Do akcji wkracza Morska Służba Poszukiwania i Ratownictwa ze statkiem ratowniczym „Sztorm” typu SAR-3000 wraz z szybką łodzią. Ratownicy na szybkiej łodzi podpływają do rozbitka, nawiązują z nim kontakt i ewakuują na statek ratowniczy.

Antyterroryści w akcji - Gdynia

Człowiek za burtą

Antyterroryści w akcji - Gdynia

Morska Służba Poszukiwania i Ratownictwa ze statkiem ratowniczym „Sztorm” typu SAR-3000.

Antyterroryści w akcji - Gdynia

Szybka łódź Morskiej Służby Poszukiwania i Ratownictwa

Antyterroryści w akcji - Gdynia

Rozbitek zostaje przetransportowany na statek ratowniczy „Sztorm”

Antyterroryści w akcji - Gdynia

Rozbitek zostaje przetransportowany na statek ratowniczy „Sztorm”

Po chwili zostaje zauważony jeszcze jeden rozbitek. Tym razem najbliżej znalazł się śmigłowiec. W specjalnym „koszu” zostaje opuszczony ratownik, który wpław dopływa do rozbitka, pomaga mu się dobrać do miejsca ewakuacji, po czym ratownik z rozbitkiem zostaje podniesiony do śmigłowca.

Antyterroryści w akcji - Gdynia

Jeszcze jeden człowiek za burtą…

Antyterroryści w akcji - Gdynia

Akcja ratownicza ze śmigłowca.

Antyterroryści w akcji - Gdynia

Rozbitek zostaje ocalony!

Na domiar złego, ratownicy otrzymują sygnał, że na promie wybuchł pożar. Sytuacja jest poważna, pasażerowie opuszczają prom w łodziach ratunkowych. Całą akcją koordynuje kapitan statku z mostka kapitańskiego. Natomiast ugaszeniem pożaru zajmuje się holownik pożarniczy Centaur II.

Antyterroryści w akcji - Gdynia

Na promie wybucha pożar

Antyterroryści w akcji - Gdynia

Holownik pożarniczy w akcji

Antyterroryści w akcji - Gdynia

Kurtyna wodna!

Rozbitków wyłowiono, pożar ugaszono. Cała akcja wymagała ścisłej współpracy wielu służb, różne działania były przeprowadzane jednocześnie.

Stena Spirit życzę, aby takie scenariusze przytrafiały się jedynie na obchodach Święta Morza i wyłącznie w celach szkoleniowych ;)

Antyterroryści w akcji - Gdynia

Jednostki szybkie SC-2 i SC-3

Antyterroryści w akcji - Gdynia

Służby specjalne i ratownicze po akcji antyterrorystycznej i ratunkowej

LOMO B&W: Gdańsk

Moja stara Smiena dokonała żywota, ale udało mi się uratować film, który w niej był. Wspomnienia zimy w czerni i odcieniach szarości. Było zimno, nawet bardzo. Kto rozpoznaje miejsca?

B&W Lady Grey 400 ASA negatyw

 B&W Lady Grey 400 ASA negatyw

B&W Lady Grey 400 ASA negatyw

   B&W Lady Grey 400 ASA negatyw

B&W Lady Grey 400 ASA negatyw

B&W Lady Grey 400 ASA negatyw

Smiena 8M, negatyw B&W Lady Grey 400 ASA 

Gdański Hotel Transilvania

[youtube http://www.youtube.com/watch?v=_YFk4b6yeX4&w=900&h=28]

PicMonkey Collage

W Gdańsku takie miejsca, jak to powyżej lubią nazywać „dzielnicami wstydu”. W Wyspie Spichrzów dopatrują się afrontu, planują jakieś makabryły ze szkła i metalu, że niby ładnie i współcześnie. Skrzyżowanie przy Bałtyckiej przebudowali, w celu rozładowania ruchu, mówią, ale ten „obcy”, co tam powstał, to coś okropnego. Odnogi „obcego” wychodzą na powierzchnię ziemi wzdłuż Słowackiego, betonowe zjazdy, szare to i smutne jakieś.

Jedna perełka jeszcze stoi. Kilka budynków, opuszczonych i zamkniętych tuż przy nieszczęsnej trasie Słowackiego. Część z nich ma być wyburzona, podobno jedynie płot uznano za zabytkowy i zostanie przeniesiony gdzie indziej (oby nie na złom). Cudowne miejsce, mam nadzieję uda mi się jeszcze tam wkraść z lepszym sprzętem, zanim wszystko zostanie zrównane z ziemią.

instagram-icon

 

 

 

 

AKTUALIZACJA: Miasto Gdańsk na twitterze ćwierknęło, że budynki ze zdjęć jednak są wpisane do rejestru zabytków.

twit

Pamiętasz murale, które mijasz po drodze?

„Czy wiesz, co go porusza” – codziennie słyszę to pytanie. Czytam je sobie w myślach. 

Bardzo lubię ten mini-mural. W Gdyni znajdziesz jeszcze kilka – zwykłe scenki z życia zwykłych ludzi. Rodzina z dziećmi. Kobieta w ciąży. Wiatr we włosach. Jedynym nietypowym dla naszego miejskiego krajobrazu, jaki pojawia się na malunkach, jest wózek inwalidzki.

W tym też widzę jeden z celów kampanii  „Pełnoprawni i aktywni”. Być może codziennie widząc malowane wózki, nie zdziwi nas ten prawdziwy.

Gdy miasto spowija mrok

Przechadzamy się ulicami, które znamy do bólu, które miliony turystów podeptało przed nami trylionami kroków. Uzbrojeni w nieodłączny sprzęt foto, statywy i ciepłe szaliki. To mój pierwszy raz – w fotografii nocnej ;-) 

Fot. © Ana Matusevic

Gdańsk, 2012