Droga jest celem

Najpierw na horyzoncie pojawia się lekka błękitnawa poświata. Po chwili niebo nabiera rumieńców, czuję, że za chwilę będę świadkiem czegoś niezwykłego. Całe to widowisko obserwuję we wstecznym lusterku. Więc kiedy mam okazję zjechać z autostrady, bez chwili namysłu zbaczam do małej wioski nad zatoką. 

wschod slonca nad zatoką koryncka

Najpiękniejszy wschód słońca, jaki dotychczas widziałam, staje się zwieńczeniem mojej dziewięciodniowej podróży. Za mną siedem państw, pięć stolic, prawie 2700 km. Kiedy kilka tygodni wcześniej wpadam na pomysł wybrania się w tę podróż samochodem, wszystko wydaje się być zupełnie nierealne. Perspektywa tylu kilometrów za kółkiem, milion pytań o to, z kim jechać? Dokąd? Jak uniknąć nieprzewidzianych komplikacji? Byłam bliska odstąpienia od tego zamiaru. Ale potem przyszła refleksja: dlaczego zawsze wybieramy zachowawcze i bezpieczne drogi? Dlaczego nie otwieramy drzwi, jeżeli nie wiemy, co za nimi się kryje? Dlaczego sami sobie odbieramy szansę na niezapomniane przeżycia?

zdrogi3

Tak oto trafiam na trasę, prowadzącą z Gdyni do Xylokastro, małego miasteczka nad Zatoką Koryncką. Ale to nie destynacja jest celem. Celem staje się sama droga. A ta niesie ze sobą wiele nieznanych mi dotychczas doznań.

zdrogi4

O praktycznych stronach samochodowej podróży po Europie chętnie opowiem w osobnym tekście. Dzisiaj chcę tylko podzielić się z Wami moją radością – choć podróż dobiegła końca, skumulowałam niesamowicie dużo pozytywnej energii i ciepłych wspomnień. Było warto!

zdrogi7

zdrogi6

zdrogi5

zdrogi2

zdrogi1

wchod slonca nad zatoka w grecji

Gdynia: w cieniu żagli

Przy gdyńskiej kei cumuje żaglowiec z banderą w barwach wolnego świata. Jego załoga po raz pierwszy odwiedza kraj zza żelaznej kurtyny i nie może się doczekać zejścia na ląd. Zresztą, nie tylko ich zżera ciekawość. Burta w burtę cumują tutaj jednostki z państw, które nie utrzymują ze sobą stosunków dyplomatycznych. Uścisk spracowanych na długich morskich rejsach dłoni, bez muru, bez zasieków. Jest rok 1974, rusza Operacja Żagiel, bezprecedensowe spotkanie żeglarskiego zachodu ze wschodem. 

Czterdzieści lat później, do tego samego portu zawija kilkanaście żaglowców z Polski, Portugalii, Rosji, Niemiec, Szwecji, Francji, Litwy i Łotwy. Polityczny klimat się zmienił, ale atmosfera podobna – feta i zabawa do białego rana. Po wodzie niesie się muzyka i gwar zwiedzających, niebo rozświetlają fajerwerki.

insta6

Na Operację Żagle Gdyni ruszamy w ekipie #3miastoTweetup – comiesięcznego spotkania użytkowników Twittera. Nie tylko z Trójmiasta, bo często wpadają do nas goście z innych miast. Tym razem jest to m.in. moja przyjaciółka Agnieszka z Poznania. Żartujemy, że za każdym razem, gdy odwiedza Gdynię, zabieram ją na jakieś soszialowo-blogerskie eskapady. Tym razem nie było inaczej, ale taki mamy klimat!

insta1

Spotykamy się pod Darem Młodzieży, trzymasztową polską fregatą, bratem-bliźniakiem Daru Pomorza, który na stałe cumuje w gdyńskim porcie i cieszy oko turystów. Zawinięcie Daru Młodzieży zawsze jest dużym świętem. Zbudowany w Stoczni Gdańskiej częściowo za składki społeczne jest dziś w tzw. wieku chrystusowym, a jest pierwszym polskim żaglowcem wybudowanym w polskiej stoczni.

W basenie portu gdyńskiego wśród imponującej wielkości jednostek cumują też mniejsze. Może mniejsze, ale równie ładne i z równie fajnymi załogami. Wśród nich wypatrzyłam litewską banderę – Odiseja.

insta2

insta3

Czarny jak kruk Kruzenshtern. Prawdziwa legenda, rówieśnik Gdyni, bo wybudowany w 1926 roku. Początkowo kursuje jako statek handlowy na trasie Ameryka Południowa – Europa – Australia i niespodziewanie staje się ostatnim statkiem żaglowym, wybudowanym do celów przewozu towarów. W tamtym czasie bowiem po oceanach kursują już wydajniejsze statki parowe.

Historia jednostki jest naprawdę niezwykła. Z ojczystego Hamburga trafia do Związku Radzieckiego, gdzie w latach 60. zostaje stuningowany i odbywa hydrograficzne rejsy badawcze. Stąd też jego imię, ku czci dowódcy pierwszej rosyjskiej wyprawy dookoła świata. Wraz z rozpadem ZSRR macierzystym portem Kruzensherna staje się Kaliningrad i pływa pod rosyjską banderą.

insta5

insta7

To, rzecz jasna, nie wszystkie jednostki, które można było zobaczyć i odwiedzić. Operacja Żagle Gdyni kończy imponujący pokaz fajerwerków, natomiast ekipa trójmiejskich twitterowiczów zostaje uhonorowana własnym miejscem w miejskiej paradzie załóg żaglowców. I niespodzianka od FlowCoach.pl: zobaczcie, jak wyglądała nasza przejażdżka motorówką!

Zobacz też jak wyglądał Tweetup na lotnisku im. Lecha Wałęsy >>

oraz muralowy spacer w Gdyni >>

Miasto dla ludzi

To już dwanaście lat. Tylko i aż. Tylko, bo tyle zmian w tak krótkim czasie – zmian pięknych i ważnych. Aż, bo to kawał mojego życia. 

vilnius6

Początki były trudne. Powroty cieszyły i bolały jednocześnie. Zmiany, niekiedy drobne, innym razem bardziej widoczne, zamiast cieszyć – martwiły. Moje Wilno, najukochańsze, najpiękniejsze, pokazywało zupełnie inną twarz, niż do tego przywykłam. Znikały ulubione sklepy, bary mleczne. Tu się uczyłam do matury. A tu przychodziłam z chłopakami, żeby pogadać o sensie życia (sorry, takie miewam randki). A teraz w tym miejscu bywa ktoś inny. A tamto zupełnie się zmieniło i nikt już nie przychodzi.

Najpierw znikła granica. Kilometrowe kolejki. Mundury. Groźne spojrzenia i psy na smyczy. Dziś trudno uwierzyć, że w tym miejscu stał szlaban. Jestem tutaj po raz pierwszy jako kierowca, więc rozglądam się z ciekawością. Ale nie ma nikogo, kto by mnie chciał zatrzymać, spytać o cel wizyty, zajrzeć do środka. Tak jest od dziesięciu lat, a wydaje się, że od zawsze.

vilnius2

W ogóle żyję w ciekawych czasach. Geolodzy mówią, że najmniej stabilnie jest w miejscach zetknięcia płyt tektonicznych, takich jakby dużych kawałków skorupy Ziemi. Płyty ocierają się o siebie, zgrzytają, zderzają, obsuwają powodując trzęsienia ziemi, ale również są miejscem powstawania cudów natury. Dziś to taki moment na krawędzi połaci czasu. Poprzednia epoka nie jest datą z podręcznika, to żywe wspomnienia, ludzie. Przyszłość nie jest mrzonką. Są nią ludzie z wizją, pełni chęci do działania.

Idąc po moim i już-trochę-nie-moim mieście widzę, jak te połacie czasu nachodzą na siebie, zgrzytają, przepychają. W skutek czego możesz się znaleźć w cudownym zawieszeniu, jednocześnie tu i tam, teraz i kiedyś. I spojrzeć przed siebie.

vilnius7

Moje i już-trochę-nie-moje Wilno stało się miastem dla ludzi. Na razie głównie centrum, ale wierzę, że to promieniowanie od środka dotrze aż do najdalszych zakątków.

Parę krótkich spacerów, dwa zachody słońca przeglądające się w szklanych wieżowcach. Dobra kawa i obcas utknięty między kocimi łbami – tyle czasu zdążyłam spędzić w tym roku w Wilnie. Ale są rzeczy, do których już tęsknię.

Rowery. Centrum Wilna okupują rowerzyści. Miejskie, takie na kartę, stylowe, takie z koszykami, sportowe, takie szybkie, i cała masa innych. Jeszcze kilka lat temu wszyscy się śmiali z włodarzy miasta, że takie pomysły próbują do stolicy sprowadzić. A tu nawet nie zauważyłam, kiedy ludzie przesiedli się na dwa kółka.

vilnius5

vilnius3

Ludzie oswoili szklaną dżunglę po drugiej stronie rzeki. Tam, gdzie wyrosły wieżowce, banki, centra handlowe. Wbrew obawom, miejsce to zaczęło tętnić życiem dzięki tarasom widokowym, boiskom do koszykówki, parkourom rowerowym, trawnikom do opalania się i piknikowania. I jeszcze pachnący ogród – wyobraźcie sobie, że u stóp tak znienawidzonych początkowo wieżowców cudnie kwitnie sakura.

Wilno staje się miastem dla ludzi. Ludzi aktywnych i patrzących prosto w oczy. Uśmiechających się, przesiadujących w ogródkach kawiarni, na ławkach, huśtających się na huśtawkach. Rozmawiających o sensie życia w miejscu z widokiem na meandry rzeki. Cudowność.

vilnius1

Mobile is the new black

Póki jedni do fotografii mobilnej bez kija nie podchodzą, inni już dawno rozwinęli skrzydła. Ja jestem wśród tych zafascynowanych, trochę zorientowanych, ale i… rozleniwionych. A media społecznościowe oraz branża aplikacji mobilnych jest najszybciej rozwijającą się i niezwykle wymagającą sferą. Alicja i Jarek dali mi wczoraj porządnego kopa. Chyba potrzebowałam takiego „hej, ogarnij się, zostajesz w tyle!”.

Gdy w moim telefonie skończyło się miejsce na nowe aplikacje, a każda aktualizacja już istniejących stała się prawdziwą walką o każde wolne 1MB, przestałam rozglądać się za tym, co nowego i fajnego można by tu jeszcze wypróbować. Pobawiłam się Rando, wypróbowałam VSCO Cam i zatrzymałam się na Instagramie. Tymczasem powstaje mnóstwo ciekawych nowych aplikacji społecznościowych i uzupełniających już istniejące. Żeby instafotki były fajniejsze. Żeby twórczość mobilna była bardziej kreatywna.

Temu tematowi były poświęcone wczorajsze warsztaty z Alicją i Jarkiem, zorganizowane przez trójmiejską inicjatywę BlogTalk Polska. Jarka znam z Instagrama – jest założycielem pierwszej instaspołeczności w Polsce, IgersGdansk. Razem z żoną prowadzą agencję Inspiros i marketingowcami są nie tylko z wykonywanego zawodu, ale zwyczajnie z powołania. Z pasją też podróżują, co mobilnie relacjonują na swoim blogu Duolook.

Instagramowy_kolaz_spotkania

W spotkaniu wzięło udział kilkunastu blogerów i blogerek, zajmujących się najróżniejszą tematyką – od kulinarnej, poprzez modę, na podróżach kończąc. Każdy z nas posiada smartfona lub tablet i wie, że jest to potężne narzędzie marketingowe. Na miejscu okazało się jednak, że o ile wszyscy posiadają konto na Instagramie oraz Facebooku, inne aplikacje są albo nieznane, albo z jakichś powodów nieużywane. I tutaj do akcji wkroczył duet naszych trenerów.

Asia słusznie zauważyła na spotkaniu. Że wydaje nam się, że facebook mamy w małym palcu. I wiemy, jak zrobić sweetfocię. Ale tak naprawdę po każdych podobnych warsztatach, po każdej książce o nowych mediach, wiemy głównie to, że wiemy niewiele. Bo w momencie, gdy zaczynam się czuć w jakimś facebookowym temacie jak ryba w wodzie, pojawia się case, który zwala z nóg swoją inowacyjnością. Albo Zuckerberg, który wszystko stawia na głowie. Podobnie jest z innymi serwisami społecznościowymi i aplikacjami mobilnymi. Zawsze się coś dzieje.

Jestem zmotywowana. W głowie kłębią mi się pomysły. A poza tym, nie omieszkam podzielić się swoimi odkryciami z wami. Taki powrót do korzeni, na wiosnę!

Gotowy na InstaŚwięta?

Jeżeli nigdy nie żałujesz, że właśnie rozładował ci się telefon, jeżeli nie wiesz, do czego służą hashtagi, jeżeli uważasz, że Instagram jest gópi i nie robisz sweetfoci swojemu śniadaniu – nie czytaj dalej. Jednak twój portfel może mieć poważny powód do niepokoju, jeżeli doceniasz sztukę instagramu i świetnie się bawisz wybierając instafiltry do swoich zdjęć. Brace yourself – InstaChristmas is coming!

insta

Stare i nowe – równie fajowe!

Mimo cyfrówek, iPhone’ów i kamerek do telefonów, ludzie nie mogą się obyć bez macania. Chcą zdjęcia potrzymać w ręku, wpakować do portfela, dać znajomemu. W tej materii nic się nie zmieniło. Zmieniło się tylko to, w jakiej formie te zdjęcia możemy mieć. Bowiem sam wydruk tak bardzo trąci myszką (uwielbiam to staroświeckie powiedzenie!), że nie zrobisz wrażenia nawet na sobie. A co zrobi? Na przykład….

Kamienne podstawki pod kubek – z twoimi instagramami, oczywiście. Co więcej, znalazłam w sieci producenta, którego podstawki absorbują wodę! Ładne, praktyczne i pomysłowe.

insta00

Podstawki Coastermatic, zdjęcie roblahblah

Instakoszulkę – tak, to jest prawdziwe hipsterstwo. Ideał? Koszulka ze zdjęciem z instagrama, na którym jesteś w koszulce ze zdjęciem z instagrama, na którym jesteś w koszulce ze zdjęciem z instagrama…

instakoszulkaInstakoszulka od Vardagen na Etsy. Niestety, wysyłają tylko na terenie USA.

Pierścionek – czyli instabiżuteria. Taki jewelgr.am robi nie tylko pierścionki, ale też spinki do mankietów, kolczyki, wisiorki… Studnia bez dna.

5f3d6ad2591b11e2929322000a9e0719_7

Instagramy na drewnie. Dobra, przyznam się – to jest mój numer jeden. Chciałabym takie zawiesić w przedpokoju w ilości co najmniej dwudziestu. To jest naprawdę bomba, a kto myśli inaczej, ten trąba!

instawoodaptrick na Etsy. Cena i przesyłka trochę boli, ale pomarzyć można

Mini-książka to taki kolejny nikomu nie potrzebny, ale jakże uroczy gadżet. Może być brelokiem do kluczy, nietradycyjną pamiątką z wakacji, prezentem dla ślubnych gości… myślę, że można wymyślić jeszcze kilka fajnych zastosowań. Książeczki, w porównaniu z poprzednimi gadżetami, są tanie jak barszcz. Na printstagr.am.

Product-Tinybook2

Instaszpula! Połączenie szpuli filmowej z kalejdoskopem – reelagram. Poczuj się naprawdę oldschoolowo.

instafilm

Gra memo – zamiast monopola do zagrania w gronie przyjaciół. Zasady są proste – należy jak najszybciej i robiąc jak najmniej błędów, sparować takie same zdjęcia. Się grało na necie, można teraz zagrać w domu, ze swoim Instagramem. Taki bajer oferuje Instadruk, polska firma.

gra memoNie piszę już o instanaklejkach, instakalendarzach, instaetui na telefony, instafotoramce – bo to takie oczywiste. A więc, Mikołaju święty, mam nadzieję, że wiesz już, z czego taki geek jak ja, ucieszy się najbardziej?

Instagram

Czerwiec: migawki

Czerwiec dostarczył tyle wrażeń, że spokojnie można byłoby tym obdzielić kilka osób. Wszystko się zaczęło od Eurowizji dla Młodych Tancerzy, której finał w tym roku odbywał się w Gdańsku. Scena w Operze Bałtyckiej została zaaranżowana na duże studio telewizyjne, a w salach baletowych od rana do wieczora ćwiczono solowe i grupowe występy. Rezultat można było oglądać w TVP Kultura, kto nie widział, ten lama ;)

instagram EYD

Po tak intensywnej pracy z ogromną radością pozwoliłam sobie zapomnieć o wszystkim na świecie i wyjechać… na Białoruś. To były cudowne dni, za które dziękuję mojej towarzyszce wyprawy, Joannie, i jej przyjaciołom, którzy dbali o nas jak o VIPów.

Instagram Białoruś

 

Kocham podróże nie tylko te dalekie, ale i bliskie. Żuławy i Nowy Dwór Gdański poznałam również dzięki Joannie. Pewnej słonecznej soboty wybrałyśmy się razem na przejażdżkę koleją wąskotorową. W Nowym Dworze warto odwiedzić Żuławski Park Historyczny i posłuchać fascynujących opowieści o przedwojennym Tiegenhof.

 

Instagram żuławski

 

instagram-icon

Follow me

MAJ: Migawki

Maj, niezwykle intensywny. Rozpoczęty zdobyciem klifu gdyńskiego i długim spacerem nad morzem, zakończony utratą telefonu i wszystkich kontaktów oraz pięknym ślubem przyjaciółki. 

Co ciekawego tym razem? Cynamon, jak zwykle, przysporzył wielu przyjemności nie tylko kubkom smakowym, ale i oczom. Na drinki „pod palemką” wybrałam się do Strychu (Gdynia, Pl. Kaszubski 7B – miejsce z klimatem, stara rybacka chata pośród bloków i wieżowców). Swoje lektury zabieram od dziś #NaKawe. Po autografy przejechałam się na Warszawskie Targi Książki, które tym razem odbywały się na Stadionie Narodowym.

W tym miesiącu adoptowałam nowy aparat i całkiem fajnie nam się współpracuje :) kilka udanych sesji, w tym z Pauliną z blogu kapuczina.blogspot.com (więcej zdjęć – wkrótce).

 

Migawki-maj-2

 

Migawki-maj-1

 

instagram-icon

Pomysł na social media: Instagram

Malowany przewodnik po social media rozpoczęłam od Pinterest. Pozostając w temacie zdjęć, dzisiaj kilka zdań o tym, do czego może ci się przydać Instagram.

Zacznijmy od tego, czym jest Instagram? Jest to serwis społecznościowy, połączony z aplikacją, działającą w systemach Android i iOS. Zasada działania jest następująca: pobierasz na telefon aplikację, robisz telefonem zdjęcie, otwierasz zdjęcie w aplikacji Instagram, wybierasz jeden z kilku dostępnych filtrów, czyli efektów, i automatycznie dodajesz je do swojej galerii w Instagramie.

Instagram-mem

Na początku 2013 roku z Instagramu korzystało ok. 90 mln użytkowników, co w porównaniu np. z Facebookiem w skali globalnej jest liczbą niedużą. Wynika to ze sposobu działania Instagramu: aby dodać zdjęcie musisz posiadać smartfona/tablet z aplikacją. Od niedawna zdjęcia można przeglądać online, korzystając ze zwykłego komputera, więc link do galerii można przesłać „zwykłym” użytkownikom.

Instagram jest dla ciebie, jeżeli:

– posiadasz smartfon lub tablet z aparatem foto i systemem, na którym działa aplikacja Instagram i lubisz mieć go zawsze w ręku;

– prowadzisz aktywne życie: podróżujesz, bywasz „na salonach”, odwiedzasz ciekawe miejsca i eventy etc.;

– prowadzisz firmę/sklep/działalność, gdzie „kulisy” są mało dostępne dla zwykłego śmiertelnika lub klienta.

Instagram idealnie sprawdza się w mniej formalnej komunikacji. Na przykład, jeżeli jesteś projektantem, umieszczaj w Instagramie zdjęcia z pracowni, z pokazów mody, targów, rób zdjęcia swoim szkicom, ulubionym magazynom, nowym materiałom,  etc. Jest to świetne narzędzie do pokazania twojej działalności „od kuchni. Jesteś blogerem lifestylowym? Rób zdjęcia zawsze i wszędzie – w końcu to lifestyle jest tym, co sprzedajesz. Prowadzisz sklep? Pokaż, jak wygląda dostawa towaru, podziel się zdjęciami z pakowania paczek, etc. To, co dla ciebie jest szarą codziennością, ale innych bywa ciekawostką.

instagram-udostępnianie-zdjęć-twitter-facebook-simply-measuredInstagram możesz połączyć z innymi serwisami społecznościowymi, np. Twitterem lub Facebookiem. 

Po co to robić?

Przede wszystkim, przyzwyczajasz odbiorcę do swojej marki. Pokazujesz mu, że to, co powstaje w twojej pracowni/zapleczu/biurze ma historię. Ma kontekst. Pokazując mu mniej oficjalną twarz (backstage z sesji, zdjęcie z wycieczki rowerowej) stajesz się bardziej „swój”. Oczywiście, musisz zadbać, żeby umieszczane w Instagramie zdjęcia pasowały do twojej marki i działalności, musisz przemyśleć strategię. Ale jest to gra warta świeczki.

social-media-marki-wykorzystanie-simply-measuredZ tego wykresu wynika, że Instagram, obok Pinterestu, jest obecnie najszybciej rozwijającym się serwisem społecznościowym. Trend ten powinien się utrzymać, już teraz w Instagramie są wprowadzane funkcjonalne zmiany, przez co jest on coraz bardziej user friendly. 

Jak to robią inni?

Przykład 1: deezee.pl

DeeZee to sklep z butami (i od niedawna różnymi dodatkami). Na firmowym instagramie DeeZee znajdziesz zdjęcia zakręconych butów, modelek i blogerek, zdjęcia z kulis sesji zdjęciowych, z pokazów mody, co ciekawsze modele nowości przeplatane zdjęciami Pałacu Kultury, truskawek, lodów… z przypinką DeeZee.

Instagram DeeZee

Jedno ze zdjęć z Instagramu DeeZee. W miejscu, które obecnie budzi wiele kontrowersji wśród warszawiaków. Fajnie być tam, gdzie się coś dzieje.

Przykład 2: maffashion

Maff jest blogerką modową, projektantką, twarzą kilku marek. Na swoim oficjalnym instagramie zamieszcza zdjęcia z eventów, podróży, restauracji, sesji zdjęciowych (zarówno te finałowe, jak i backstage), pokazuje ciuchy, które wpadły jej w oko. Sporo tu zdjęć zabawnych, z głupimi minami, ze znajomymi lub gwiazdami, z którymi pracuje.

Dzięki takiej obecności na Instagramie DeeZee i Maff budują wizerunek marki bezpośredniej, modnej, pasującej do twojego stylu życia. To jest coś, z czym łatwo się identyfikować. Z czym się CHCE identyfikować.

Instagram Maff

Julia (pierwsza od prawej) na luzie i z przyjaciółmi. Takie foty tylko na Instagramie Maff.

Level PRO.

Chcesz więcej, niż tylko pokazywać zdjęcia i zbierać serduszka (odpowiednik facebookowego lajka na Instagramie)? Instagram możesz wykorzystać również do ciekawych akcji, angażujących użytkowników.

Przykład 1: Burberry

Jeden z najbardziej znanych domów mody (ponad 155 lat na rynku!) bardzo szybko znalazł sposób na wykorzystanie Instagramu. W czasie jednego z jesiennych pokazów uraczył swoich fanów fotorelacją na żywo – właśnie na Instagramie można było śledzić pokaz, najnowsze modele, pierwsze rzędy i kulisy pokazu. Kto chciał być na bieżąco, musiał śledzić Burberry.

Przykład 2: Sieć NH Hotels

Sieć hoteli, których firmowym hasłem jest „Wake up to a better world”, zorganizowała konkurs. Zadaniem fanów było złapać w obiektywie (o ile możemy tu mówić o obiektywie) „a moment when something is beginning, a zero instant” (moment zero, moment w którym coś się zaczyna). Zdjęcia należało otagować #WakeUpPics, a zwycięzcy otrzymali pobyt w wybranym hotelu. Jeżeli ktoś używa Instagramu, to na pewno lubi robić zdjęcia. Firma jedynie ukierunkowała fotograficzną energię instagramowiczów.

Co możesz robić na Instagramie?

– pokazywać kulisy swojej firmy/pracy;

– informować o nowościach/produktach poprzez dodanie zdjęć;

– udostępniać relacje foto z wydarzeń, organizowanych przez twoją markę;

– organizować konkursy na najciekawsze zdjęcia, związane z marką.

Przygotuj strategię, zadbaj o dobre tagowanie zdjęć i bądź konsekwentny. To klucz do sukcesu nie tylko na Instagramie.

Marzec: migawki

[youtube width=”920″ height=”28″ video_id=”GkNN_-eTrGw”]

Choć to luty podobno jest najkrótszym miesiącem, marzec zleciał mi niczym gnany wiatrem znad morza. Spodziewałam się pięknej wiosny, roztopów, rzeczywistość jednak było znacznie bardziej mroźna i biała. 

Marzec na talerzu

Migawki: marzec - smakowitości

Jak na śniadanie, to do Kafki (Oboźna 3, Warszawa), idealne miejsce na leczenie kaca. Przestronne, z wygodnymi kanapami, pysznym jedzeniem, dobrą kawą (na zdjęciu) i mnóstwem książek.

Jak na obiad, to do Trafiku (Skwer Kościuszki 10, Gdynia). Niezobowiązujący wystrój, sympatyczna obsługa, świetne tarty. Na zdjęciu: tarta pieczarkowa.

Jak na deser, to do Cynamonu (Świętojańska 49, Gdynia). Ogromny wybór ciast, tortów, kaw i herbat. Na zdjęciu: sernik limonkowy.

Marzec w kalendarzu

Migawki: marzec - wydarzenia

To był pracowity miesiąc, a mój kalendarz był napięty do granic możliwości. Szczególnie miło wspominam spotkanie z Robertem Biedroniem, wypad na Żuławy i spotkanie trójmiejskich blogerek. Poznałam wielu sympatycznych ludzi, z którymi, mam nadzieję, jeszcze nieraz zrobimy coś wspaniałego (na zdjęciu: najlepsza ekipa, z jaką miałam przyjemność mieć do czynienia w sferze zawodowej i prywatnej, luv ya! ;) ).

Marcowe lektury

Migawki: marzec - lektury

„Gogol w czasach Google’a” – reportaże i depesze Wacława Radziwinowicza, zebrane w jednej książce. Rosja „od zaplecza” – niektóre historie poruszają, inne bawią. Ale wszystkie składają się na niezwykle interesujący obraz współczesnej Rosji.

Odkrycie ostatnich dni – nowy magazyn kulinarno-lifestylowy „C’est La Vie”. Przeczytany od deski do deski, z niecierpliwością czekam na kolejny numer.

Kwiecień, bring it on!

Follow me on instagram

Luty: migawki

[youtube width=”900″ height=”28″ video_id=”XTvgj2LWjMk”]

Wiem, że wszyscy już żyją marcem i wiosną (która ciągle nie chce się rozgościć u nas), jednak nieco przekornie wracam dziś do lutego. To był, choć krótki, jednak bardzo intensywny i emocjonalnie trudny miesiąc: parę tysięcy przejechanych kilometrów, odejście bliskiej osoby, bajeczna zima w Wilnie i sporo pracy w Trójmieście. 

Kolaż luty 2013 - 1

Zima, jaką zastałam w Wilnie, zachwyciła mnie. Ożyło mnóstwo wspomnień. Czasami nawet trudno mi uwierzyć, że to wszystko nie są migawki ze snów. Nostalgiczny nastrój nie opuszczał mnie przez długie tygodnie. Tęsknię.

Pożegnałam się też z moją pracownią w Brzeźnie. Na ostatni spacer wybrałam się na tę samą plażę, co widziałam z okna. Uwielbiam trójmiejskie plaże poza sezonem. Walentynki minęły w kolorze różu – kwiaty, słodkości (Magnolia cupcakes w Gdyni) i pierwszy numer Harper’s Bazaar.

kolaz2

Na szczęście, jak zwykle, działo się. Wystąpiłam na KaWie w Instytucie Kultury Miejskiej (więcej tu). Beata też zaprzęgła mnie do roboty, co pomogło mi się nieco pozbierać (metamorfoza Gosi już jest na FB, wkrótce pojawi się na blogu). A na Oruni możecie spotkać baner reklamowy ze zdjęciem mojego autorstwa. Największy mój dotychczasowy format ;)

sprawdź mój instagram

Gdański Hotel Transilvania

[youtube http://www.youtube.com/watch?v=_YFk4b6yeX4&w=900&h=28]

PicMonkey Collage

W Gdańsku takie miejsca, jak to powyżej lubią nazywać „dzielnicami wstydu”. W Wyspie Spichrzów dopatrują się afrontu, planują jakieś makabryły ze szkła i metalu, że niby ładnie i współcześnie. Skrzyżowanie przy Bałtyckiej przebudowali, w celu rozładowania ruchu, mówią, ale ten „obcy”, co tam powstał, to coś okropnego. Odnogi „obcego” wychodzą na powierzchnię ziemi wzdłuż Słowackiego, betonowe zjazdy, szare to i smutne jakieś.

Jedna perełka jeszcze stoi. Kilka budynków, opuszczonych i zamkniętych tuż przy nieszczęsnej trasie Słowackiego. Część z nich ma być wyburzona, podobno jedynie płot uznano za zabytkowy i zostanie przeniesiony gdzie indziej (oby nie na złom). Cudowne miejsce, mam nadzieję uda mi się jeszcze tam wkraść z lepszym sprzętem, zanim wszystko zostanie zrównane z ziemią.

instagram-icon

 

 

 

 

AKTUALIZACJA: Miasto Gdańsk na twitterze ćwierknęło, że budynki ze zdjęć jednak są wpisane do rejestru zabytków.

twit

Pamiętasz murale, które mijasz po drodze?

„Czy wiesz, co go porusza” – codziennie słyszę to pytanie. Czytam je sobie w myślach. 

Bardzo lubię ten mini-mural. W Gdyni znajdziesz jeszcze kilka – zwykłe scenki z życia zwykłych ludzi. Rodzina z dziećmi. Kobieta w ciąży. Wiatr we włosach. Jedynym nietypowym dla naszego miejskiego krajobrazu, jaki pojawia się na malunkach, jest wózek inwalidzki.

W tym też widzę jeden z celów kampanii  „Pełnoprawni i aktywni”. Być może codziennie widząc malowane wózki, nie zdziwi nas ten prawdziwy.