Dżem dobry na wszystko. Przepis w 4 krokach

Kiedy już zjedliśmy wszystkie pomarańcze z podwórka, a obrodziło tego roku nad wyraz obficie, zaczęliśmy zakradać się do cytrusowych gajów ciągnących się kilometrami wzdłuź dróg północno-wschodniego Peloponezu. Objadaliśmy się, a potem, trochę dla uspokojenia sumienia, a trochę z lenistwa, kupowaliśmy siatkę 10kg pomarańczy u sprzedawcy z pobocza. Pewnie też zbierane na dziko. 

DSC_9010-1sm Continue reading

Rozsmakuj się w grzańcu z białego wina

Hu-hu-ha! Nasza zima zła! Ale my się zimy nie boimy – w długie wieczory otulamy się ciepłym pledem i z grzanym winem siadamy przy kominku. Taką zimę można nawet polubić, prawda? 

Wyczarować grzańca, proszę państwa, można z wielu rodzajów alkoholu: wina, piwa, nawet cydru. W Polsce najbardziej popularny jest grzaniec z wina czerwonego – często już gotowy do odgrzania, nie wymagający żadnych dodatków. Jednak dla wielu czerwone wino jest zbyt ciężkie, a smak takiego grzańca zbyt intensywny.

Grzane wino białe odkryłam kilka lat temu w Strasburgu. Brak śniegu i mżawkę najsłynniejszy jarmark świąteczny Europy nadrabia właśnie winem! Zaczęłam więc drążyć temat i śpieszę przedstawić prosty przepis na pysznego grzańca innego, niż wszystkie.

grzane-wino-biale

Proporcje wina i soku jabłkowego powinny wynosić mniej więcej 2:1 (np. 1l wina i 0,5l soku). Mocne głowy mogą dodać też kieliszek wódki lub białego rumu. Przyprawy dodaję „na oko”: ze 2 laski cynamonu, pół garści goździków, łyżka cukru i trochę więcej miodu (miłośnicy słodkich grzańców mogą dodać trochę więcej cukru).

Sposób przygotowania: do garnka wlewamy sok jabłkowy i wrzucamy wszystkie przyprawy. Mieszamy, aż miód i cukier się rozpuszczą. Wtedy dolewamy alkohol i podgrzewamy. Pamiętajmy, że wino nie może się zagotować! Voilà!

Grzaniec cieszy się dużym uznaniem wśród moich znajomych. Jestem pewna, że i wam zasmakuje!

Świąteczne pierniczki Kamili

Świąteczne przygotowania w Xylokastro, gdzie zamiast mrozem i śniegiem zima częstuje deszczem i chłodnym wiatrem znad morza. Tym bardziej cała nasza ekipa zabrała się do tworzenia świątecznej atmosfery! Zaczęliśmy od… pierniczków.

Kamila i jej pierniczki

Najpierw więc gorąca linia Skype i konsultacje z rodzicielką Kamili. Mamy mają to do siebie, że nawet z odległości trzech tysięcy kilometrów są w stanie pokierować skomplikowanymi pracami kulinarnymi. Przepis na ciasto okazał się być prosty, trudniej było wytropić wszystkie składniki w greckim sklepie.

Ciasto na pierniki: 600g mąki, 1 jajo, 250g masła, 250g miodu, 150g cukru, 50g kakao, opakowanie proszku do pieczenia, przyprawy (cynamon, goździki, imbir).

Lukier: 150g cukru pudru, 1 białko, sok z pół cytryny

Co dalej?

Miód, masło i cukier należy rozpuścić, zagotować i ostudzić. Osobno wymieszać mąkę, kakao i proszek do pieczenia. I teraz najtrudniejszy moment – ugniatając wlać rozpuszczone masło z miodem do mąki. Ugniatać, ugniatać, ugniatać, aż powstanie jednolita masa. Odłożyć ją na 20 minut do lodówki. Po wystudzeniu ciasta, rozwałkować, powycinać pierniczki i upiec w temperaturze 180 stopni (ok. 8-10 min).

jak sie robi pierniki

Jak się robi lukier?

Okazuje się, że jest to również proste! Należy ubić białko jaja z cukrem pudrem i dodatkiem odrobiny soku z cytryny. Done! Pierniki bez lukrowych dekoracji to nie pierniki, a i takiej zabawy, jak malowanie lukrem, nie można sobie odpuścić.

Xylokastro choinki

święta w grecji

glowny plac xylokastro zima

Świąteczne Xylokastro stanowi przedziwny widok – świąteczne dekoracje, choinki pod palmami, kolędy z głośników na mieście. Ale liczy się przecież nie temperatura za oknem, lecz ciepło w sercu. Miłego świętowania!

P.S. Dziękuję Kamili za udostępnienie przepisu!

Zatęsknić do smaków

Alzacja. Najmniejszy i uważany za najpiękniejszy region Francji. Trudno mi nawet wyobrazić, jak musi być tam pięknie latem i jesienią, kiedy poza charakterystyczną architekturą oczy radują kolory zieleni, kwiatów lub złocistych liści. Jedno jest pewne. Do specyficznego zachowania Francuzów nie tęsknię. Natomiast już zdążyłam zatęsknić do smaków. Tych, co na zawsze będą mi się kojarzyć z Francją. Continue reading

Tajemnica szczęścia

Czytałam kiedyś pewną bardzo smutną książkę. Główna bohaterka, gwiazda telewizji kulinarnej, mistrzyni sosu vinegrette, odkrywa, że jej życie wcale tak perfekcyjne nie jest. Facet świnia, a dokoła same pojeby. Może ta druga i jest młodsza, ale takiego sosu nie potrafi zrobić – powtarza sobie. Sosu, taaak. Continue reading

Oui, framboise!

Jeżeli śledzisz mojego instagrama, to na pewno nie umknął ci maliniak w ogrodzie mojej mamy. Kiedy już najadłam się malin tyle, że przestały robić na mnie wrażenie, zanurkowałam w kuchni. 20 minut pracy i miałam francuskie ciasto z budyniem. I malinami, ofkors. Bo tajemnica tkwi w malinach właśnie.

Francuskie z malinami

Jak to zrobić?

Potrzebujesz: rulon ciasta francuskiego, 2 opakowania budyniu, maliny, cukier puder

Kolejno: wykładasz formę do pieczenia papierem do pieczenia, układasz na nim ciasto francuskie. Osobno przygotowujesz budyń zgodnie z instrukcją na opakowaniu. Przelewasz go na francuskie ciasto i wstawiasz do piekarnika na 10-15 minut. Po wyjęciu, układasz maliny na budyniu i pozwalasz ostygnąć. Przed podaniem możesz posypać wszystko cukrem pudrem.

***

Tego wieczoru upiekłam też małe babeczki, ale z gracją rozsmarowałam je po podłodze wyjmując z piekarnika. Yup, that’s me.

Francuskie z malinami   

Zupa, która mi się udała

Posty kulinarne, a jest ich kilka, na JakMalowanym blogu znajdują się w kategorii „fotografia”. Przypadek? Bo prawda jest taka, że uwielbiam fotografować jedzenie. A żeby móc to robić, trzeba je (niestety) najpierw przygotować. Oto zupa, która wyszła znośnie nie tylko w obiektywie, lecz i dla kubków smakowych. (nie napiszę, że „po raz pierwszy”, bo jednak kiedyś udało mi się kilka razy siebie zaskoczyć)

Zupa z cukinii

Cukinia ma to do siebie, że jest niejadalna. Nie wiem, jak można jeść cukinię smażoną, pieczoną, w kawałkach czy nawet z grilla. Tego po prostu jeść się nie da. Chyba, że… Chyba, że jest przyrządzona według przepisu Dusiowej Kuchni i zmieliona na niemal krem. Pewnie teraz zachodzisz w głowę „no to jak w końcu zrobić cukinię, żeby dało się ją zjeść?!”. Ano tak, jak następuje.

Zupa z cukinii

Zupa z cukinii

Uwaga, przepis! 

1-2 cukinie

3-4 ziemniaki

2 cebule

3 ząbki czosnku

1 litr bulionu warzywnego [u mnie był z kostki rosołowej]

1/4 serka topionego [takiego w pozłotku]

sól, pieprz, olej

[starczyło na 3-4 porcje]

Do głębokiej patelni wlej olej, rozgrzej. Wsyp pokrojoną w kostkę cebulę. Kiedy się zeszkli [kocham to wyrażenie!], dodaj posiekany czosnej. Po chwili dodaj pokrojoną w kostkę cukinię (z tą jej zieloną skórką) i ziemniaki. Dodając każde warzywo, możesz się śmiać złowieszczo jak w filmie o wiedźmach. Gotowanie stanie się so much more fun! Smaż całość przez kilka minut, po czym dodaj bulion. Gotuj do momentu, aż wszystko będzie miękkie (ok. 15 min). Na koniec, zmiksuj wszystko blenderem, dodając topiony serek. Podawaj z żółtym serem lub łyżeczką śmietany.

Proste jak nie wiem. Smacznego!
Zupa z cukinii

 

To dobry dzień na wyciśnięcie cytryny

[youtube width=”600″ height=”28″ video_id=”Ooq23i-QGBM”]

Do każdego kiedyś przychodzi taki dzień, że nic nie działa jak należy, praca się nie klei, a chęć mordu na niewinnym kocie lub (bardziej winnym, z zasady) połówku niebezpiecznie zbliża się do krytycznej granicy. Jeżeli zdarzy ci się kiedyś taki dzień, to mam dla ciebie radę. Wyciśnij cytrynę.

Czynność niby prosta, ale niezwykle kojąca nerwy. Krajasz sobie taką cytrynę na połówki, albo te połówki na jeszcze połówki, i wyciskasz. Sok leci, miąższ przeciska między palcami, krople pryskają dokoła jak na miejscu zbrodni Dextera. Jest idealnie. Z wyciśniętej cytryny możesz zrobić lemoniadę, usiąsć na balkonie z nogami na taborecie i mieć na wszystko wyjebane.

Lemoniada

 

Jak zrobić lemoniadę zen?

Potrzebujesz: 1,5l niskogazowanej wody, 5 cytryn, 4-5 łyżek miodu, świeżej mięty, lód. Wlewasz wodę do dzbanka albo do szerokiej misy (mniej oświnisz stół), do wody wyciskasz cytryny, dodajesz miód, siekasz miętę i wszystko mieszasz. Gotowe. Enjoy your awesomeness.

Lemoniada

Lemoniada

Sałatka z ogrodu babci

Kiedy przyjechałam do Polski, okazało się, że moim słowniku brakuje jeszcze wielu ciekawych polskich słów. Na przykład, „nowalijki”. Tak tu mówią na warzywa, pojawiające się po raz pierwszy w sezonie. Taki szczypiorek chociażby. Natrafiłam na niego wczoraj w warzywniaku i zapragnęłam zrobić coś, co robię niezwykle rzadko. 

Czyli wejść do kuchni i coś przygotować!

W domu mojej babci, na wsi, panował zabawny zwyczaj. W okresie, gdy z jej zadbanego ogródka można było już zebrać szczypior, rzodkiewkę, parę innych smakołyków, robiło się sałatkę. I kiedy rodzina siadała do stołu, każdy po raz pierwszy sięgający po sałatę z nowalijkami dostawał łyżką w czoło. Nie mogę wydobyć z pamięci, dlaczego tak się robiło, ale mniejsza o to. Wystarczy, że myślę o tym za każdym razem, gdy robię tradycyjną wiejską sałatkę (uwielbianą przez mojego tatę) i mam nadzieję ten „stuknięty” zwyczaj przekazać dalej :)

Tak więc, pacam cię łyżką i zapraszam na to, co o tej porze najlepsze.

Sałatka ze zdjęcia: ogórek, pomidor, szczypiorek, łyżka śmietany, szczypta pieprzu i soli.

Sałatka

Sałatka

A maj zaczynam od malin

[youtube width=”900″ height=”28″ video_id=”vJoaK_nRgoM”]

Gdybym umiała gotować, zostałabym blogerką kulinarną – dla samej frajdy robienia foodpornów. Ale nie umiem, więc pozostaje mi jedzenie na wynos. 

Jednak nie szkodzi, bo niektóre restauracje raczą swoich klientów wcale nie gorzej, niż najlepiej gotująca mama czy babcia. Gwiazdą dzisiejszych zdjęć jest tarta malinowa – flagowe ciasto Cynamonu , który regularnie dostarcza mi podniet smakowych i wizualnych.

A więc, tarta. Tak wygląda w moim obiektywie ;)

Tarta malinowa

Tarta malinowa

Tarta malinowa

Tarta malinowa

Tarta malinowa

Śniadanie w wielkim mieście

Z okna hotelowej restauracji widziałam główną ulicę miasta. Stolica budziła się ze snu, po odnowionym zabytkowym bruku cicho sunęły auta. Gdy padał deszcz, widziałam kolorowe kropki parasoli, choć zazwyczaj przeważały czarne. Na chodnikach pojawiało się coraz więcej przechodniów… To był znak, że pora i na mnie.

[youtube width=”900″ height=”28″ video_id=”tSrrhjBOMWo”]

Na śniadanie schodziłam zawsze co najmniej pół godziny wcześniej, żeby móc z filiżanką kawy posiedzieć przy oknie. Czułam się jak w szklanej bańce, umieszczonej tuż nad głowami ludzi. Cały ten poranny pośpiech mnie jeszcze nie dotyczył, czułam się, jakby po mojej stronie szkła czas się zatrzymywał.

Kawa z widokiem

Śniadanie na mieście, przy stoliku przed knajpką, tak chętnie praktykowane na południu Europy, wydawało mi się niegdyś zwyczajną fanaberią. Zdanie zmieniłam podróżując po Włoszech, choć wtedy akurat wcześnie rano nie musiałam wstawać. Zaczęłam czerpać przyjemność z samotnych posiłków w restauracjach. Warunek był jeden – koniecznie z widokiem na ruchliwą ulicę ;)

Kawa cynamonowa

Naleśniki z ricottą

Ostatnie kilka tygodni pracuję w biurze w centrum Gdyni, co sprawia mi ogromną frajdę. Przede wszystkim, w przerwie albo po pracy wychodzę na Świętojańską i przechadzam się tam i z powrotem, oglądając wystawy sklepów i zaglądając do mijanych knajpek. Coraz mniej tu banków, coraz więcej przytulnych lokali.

Na kawę i małe co nieco zaprosił mnie Cynamon. Naleśniki z ricottą i cynamonowa kawa z widokiem na deszczową Świętojańską.

To był dobry dzień.

Kawa cynamonowa