Śniadanie w wielkim mieście

Z okna hotelowej restauracji widziałam główną ulicę miasta. Stolica budziła się ze snu, po odnowionym zabytkowym bruku cicho sunęły auta. Gdy padał deszcz, widziałam kolorowe kropki parasoli, choć zazwyczaj przeważały czarne. Na chodnikach pojawiało się coraz więcej przechodniów… To był znak, że pora i na mnie.

[youtube width=”900″ height=”28″ video_id=”tSrrhjBOMWo”]

Na śniadanie schodziłam zawsze co najmniej pół godziny wcześniej, żeby móc z filiżanką kawy posiedzieć przy oknie. Czułam się jak w szklanej bańce, umieszczonej tuż nad głowami ludzi. Cały ten poranny pośpiech mnie jeszcze nie dotyczył, czułam się, jakby po mojej stronie szkła czas się zatrzymywał.

Kawa z widokiem

Śniadanie na mieście, przy stoliku przed knajpką, tak chętnie praktykowane na południu Europy, wydawało mi się niegdyś zwyczajną fanaberią. Zdanie zmieniłam podróżując po Włoszech, choć wtedy akurat wcześnie rano nie musiałam wstawać. Zaczęłam czerpać przyjemność z samotnych posiłków w restauracjach. Warunek był jeden – koniecznie z widokiem na ruchliwą ulicę ;)

Kawa cynamonowa

Naleśniki z ricottą

Ostatnie kilka tygodni pracuję w biurze w centrum Gdyni, co sprawia mi ogromną frajdę. Przede wszystkim, w przerwie albo po pracy wychodzę na Świętojańską i przechadzam się tam i z powrotem, oglądając wystawy sklepów i zaglądając do mijanych knajpek. Coraz mniej tu banków, coraz więcej przytulnych lokali.

Na kawę i małe co nieco zaprosił mnie Cynamon. Naleśniki z ricottą i cynamonowa kawa z widokiem na deszczową Świętojańską.

To był dobry dzień.

Kawa cynamonowa