Smak życia

Wiosna to stan umysłu, nie pogody. Lubię to sobie powtarzać, szczególnie w tym roku, gdy Wielkanoc bardziej przypomina Gwiazdkę, a kwiecień jest trzecim z kolei lutym. Mogę się założyć, że to samo powtarza sobie redakcja nowego pisma, którego premierowy numer trafił do sprzedaży trzy dni temu. Panie i Panowie, C’est la Vie

C'est la vie, okładka

Kiedy na polski rynek wchodziła nasza edycja Harper’s Bazaar, już pół roku przed pierwszym ogólnodostępnym numerem rozpisywały się o tym wszystkie media. Kiedy kilka miesięcy temu pojawił się KUKBUK, w światku kulinarnym aż huczało. Kiedy dzisiaj w oko mi wpadła bardzo przyjemna okładka C’est La Vie, ze zdziwieniem stwierdziłam, że o tym tytule nic dotychczas nie słyszałam. Tak do mych rąk trafił magazyn, który uwiódł mnie od pierwszych stron. 

Najpierw, rzecz jasna, zwróciłam uwagę na fotografie. Zdjęcie karczocha przy wstępie redaktora naczelnego. „Pan Sałata” Tamary Pieńko. Niezwykłe zdjęcia Kamilli Baar z najzwyklejszego pociągu PKP. Potem zaczęłam zauważać słowa. „Najważniejsze chwile życia wiążą się ze smakami” – pisze Ela Pawlicka we wstępie do wywiadu z Danutą Stenką. Szczerze, w tym momencie zamyśliłam się na dłuższą chwilę, przywołując liczne potrawy, które odeszły w niebyt razem z bliskimi mi osobami.

C'est la vie, Kamilla Baar

A jest to o tyle znamienne, że gotowanie nigdy nie znajdowało się w kręgu moich zainteresowań. Jednak bardzo przemawia do mnie silny obecnie trend celebrowania jedzenia – ważne jest, jak jesz i z kim jesz. Samo danie jest jedynie gościem, który pomaga budować atmosferę.

Naczelny C’est La Vie, Juliusz Donajski, zapowiada, że „jako jedyni opisywać będziemy gwiazdy poprzez ich doznania kulinarno-smakowe.” I rzeczywiście, trzon magazynu stanowią sylwetki mniej lub bardziej znanych osób, przez co nawet nasunęło mi się skojarzenie z Galą. Jednak przyznaję, że oblicze „plotkarskiego” pisma, jakie sobą prezentuje ten tytuł, podoba mi się znacznie bardziej.

Pierwszy numer C’est La Vie jest perfekcyjny, zarówno od strony wizualnej, jak i merytorycznej. Cieszy nazwisko dyrektora artystycznego – twórczość Dennisa Wojdy znam i bardzo lubię. Bardzo podobał mi się też przegląd mody Aśki Ciesielskiej. Słowem, „życie jest piękne” i rokuje bardzo dobrze.

Pisząc te słowa siedzę w mojej małej kuchni ze starym, drewnianym jeszcze, oknem, obok mruczy kot, a na stole – herbata w moim ulubionym kubku i jajecznica według przepisu Waldemara Dąbrowskiego (str. 68). Jest przeddzień święta, które zawsze mi się źle kojarzyło, ale tu i teraz nie ma miejsca na stres i złe myśli. Patrzę przez to moje okno na zaśnieżony świat i jest tak cudownie, że nie czuję upływającego czasu. I choć za chwilę skończymy śniadanie i do naszej sielanki wtargną problemy, które przez chwilę nie istnieją, życie składa się własnie z takich momentów. Życzę więc tobie i sobie umiejętności w zatracaniu się w drobnych przyjemnościach – niech nadają rytm wszystkiemu, co robimy. 

C'est la vie, Pan Sałata

Zdjęcia pochodzą ze strony cestlaviemagazine.pl