W Polsce była Krystyna Czubówna, w moim wielkim bezkresnym kraju dzieciństwa na zmianę Peskov i Drozdov. Każde wyjście do zoo na długie lata stało się dla mnie świętem. Każdemu towarzyszy intro kultowego programu „В мире животных”.
[youtube width=”600″ height=”365″ video_id=”Q11QtFbVz0w”]
Uwielbiam gdańskie zoo. Może jeszcze wiele jest do zrobienia i nie wszystkie zwierzęta mają tyle miejsca, ile mogłyby mieć, ale jest nieźle. A w porównaniu z ogrodami zoologicznymi, które miałam okazję odwiedzić, jest wręcz dobrze.
A zastanawiałeś się, skąd te wszystkie zwierzęta, małe i duże, w zoo się wzięły? No więc, drodzy państwo, trafiają na różne sposoby, często bardzo niezwykłe.
Z przemytu
Do gdańskiego zoo służba celna oddała źółwie. Zostały odebrane przemytnikom i nie jest to odosobniony przypadek. Gady z przemytu trafiły również do zoo w Warszawie czy we Wrocławiu. Niektóre z nich przewędrowały w koszmarnych warunkach pół świata. Niektóre żółwie, przechwycone z przemytu w Hong Kongu, miały w ogóle trafić do restauracji (w wiadomym celu). Ale europejskiej organizacji, zrzeszającej ogrody zoologiczne, udało się je uratować.
Z laboratorium
W oliwskim zoo osobno od innych małp znajduje się wybieg rezusów. Rezusy to małpy, które mają ogromny (choć przyznać należy, że przymusowy…) wkład w medycynę. To u tych małp odkryto grupy krwi, to one najczęściej są doświadczalnymi zwierzętami w biologicznych, medycznych i psychologicznych badaniach. Grupa małp, która obecnie mieszka w Gdańsku, przez całe swoje życie (kilkanaście lat!) nie wychodziła z budynku. Małpy nie wychodziły na świeże powietrze, nie wykształciły tak bardzo charakterystycznych dla makakowatych (wzajemne dbanie o siebie, wygłupy etc.) zachowań. Dlatego, gdy trafiły do zoo w Gdańsku, pracownicy mieli nie lada wyzwanie – zapewnić nie tylko dobre warunki życia, lecz i pomóc zintegrować się małpom, które całe swe życie spędziły w osobnych klatkach.
Odratowane z cyrku
Słonica Wiki do oliwskiego zoo trafiła po tym, jak służby specjalne uratowały ją we Francji z miejsca, gdzie była przetrzymywana w małym kontenerze. Część życia spędziła też w cyrku. Teraz ma do dyspozycji klimatyzowany i ogrzewany dom, towarzystwo drugiej słonicy i spory wybieg.
Z inkubatora
W oliwskim zoo przyszło na świat kilkanaście kondorów, które wykluły się w sposób naturalny lub w inkubatorze. Jednak zanim gdańskie kondory przyprowadziły potomstwo, jeden z nich przeszedł skomplikowaną operację – również w oliwskim zoo.
Carlos, bo o nim mowa, urodził się z przekręconą o 180 stopni nogą. Kiedy miał 8 miesięcy, ogród zoologiczny zdecydował się na operację, jakiej nikt wcześniej w Europie nie wykonał. Carlos, zgodnie z zaleceniami, miał być uśpiony, jednak dyrektor Zoo się uparł i operacja została przeprowadzona. Z powodzeniem.
Jaki z tego morał? Oliwski ogród zoologiczny odwala kawał dobrej roboty. Gdyby jeszcze oferta gastronomiczna w miejscowych jadlodajniach się poprawiła – można byłoby tam siedzieć całymi dniami. Szczególnie u surykatek!