Na drzewach dojrzewają cytryny, pachną pomarańcze. O tej porze roku smakują najlepiej – są soczyste i bardzo słodkie. Jest styczeń, pogoda trochę świruje, ale zapowiada się piękna wiosna.
Podróż po Peloponezie jest jednym z najpiękniejszych doświadczeń w moim życiu. Nawet po czterech miesiącach w małym Xylokastro, otoczonym zatoką z jednej i górami z drugiej strony, miejsce to ciągle mnie inspiruje i dostarcza cudownych bodźców wizualnych. Choć słońce mocno przygrzewa, wyruszam w poszukiwaniu śniegu.
Około 30 kilometrów od wybrzeża wkraczam do zupełnie innego świata. Dostaję dreszczy od zimnego powietrza. Nagie drzewa nurzają się w mgle, białe kłęby chmur powoli wspinają po zboczu. Tutaj na wiosnę jeszcze przyjdzie poczekać.
Pustostany. Okna zasłonięte pajęczyną śledzą każdy twój ruch. Na opuszczone domy w Grecji trafia się wszędzie – zarówno w małych wsiach gdzieś na końcu świata, jak i tętniących życiem turystycznych miejscach. Ma cię na oku jeszcze ktoś…
…bezpańskie psy. Jest ich tu tyle, że nie pamiętam już, jak wygląda szczęśliwy pies. Podchodzą bliżej, ale pozostają czujne. Nie każdy wyciąga z kieszeni coś do zjedzenia, wielu chce je przegonić boleśnie kopiąc i rzucając kamieniami.
Trikala, mała górska wioska 30km od Xylokastro, słynie ze swojej nietypowej, jak na Grecję, architektury. Jest też bazą wypadową na pobliskie dwutysięczniki, dokąd zimą zjeżdżają się miłośnicy nart i snowboardu.
Miło było spędzić popołudnie z kawą przy kominku, z widokiem na ośnieżone szczyty. Ale jeszcze milej było wrócić nad Zatokę, do gajów pomarańczy.