Peloponez: droga do Limni Doxas

Zupełnie tego nie świadoma, wpakowałam się na drogę prowadzącą do kotliny między najwyższymi szczytami Peloponezu. Nawigacja prowadziła nas na manowce, wybierając najwęższe i najbardziej niedorzeczne kierunki w górskich wioskach. A może brak świadomości, co mnie czeka, okazał się być zbawienny? 

Co jest lepsze od jednej baby w samochodzie? Bab kilka. A właściwie pięć. Bez dziewczyn nocowałabym w górach, w dodatku wcale nie jestem pewna, czy w jakimś cywilizowanym miejscu. Być może musiałabym pożegnać moją Ibizkę na skalistej ścieżce w wiosce, której teraz nie mogę nawet zlokalizować na mapie. Razem udało nam się jednak dotrzeć do celu i, tylko z lekkim poślizgiem, z powrotem na bezpieczne wybrzeże.

droga-doxas

Zgodnie z nawigacją, z Xylokastro do jeziora Doxa jest 65km. Najciekawiej zapowiada się środkowy odcinek i, przyznam szczerze, że chcę tam dotrzeć chyba bardziej niż do samego Doxa. Wyjeżdżamy w południe. Droga prowadzi ostro w górę już za autostradą, biegnącą wzdłuż północnego wybrzeża Peloponezu. W sumie, nie powinnam się temu dziwić, w końcu codziennie widzę góry z każdego niemal punktu w moim małym miasteczku.

Zatoka koryncka i góry

Najpierw więc mocno w górę, aby po chwili wyjechać na rozległą równinę – szachownicę upraw, w większości winogron. Solidnie na mapie nakreślona droga raz jest szerokim czarnym asfaltem, innym razem wąską, rozpadającą się betonową nawierzchnią. Błądzić zaczynamy w momencie, gdy trasa znowu prowadzi ostro w górę, tym razem nie na żarty utrudniając prowadzenie. Wąska jezdnia, przepaść po jednej stronie i ściana po drugiej, od czasu do czasu jakiś samochód z naprzeciwka i rozwidlenia. W prawo czy w lewo? Szerokie uliczki odchodzące w bok, nieraz kończyły się ślepo – jakimś zabitym dechami domem lub wymarłym podwórkiem. A drogi z kocich łbów, wyglądające jakby prowadziły do czyjegoś domu, okazywały się być skrótami między jedną wioską a drugą.

owce na drodze w gorach

dolina w gorach

W pewnym momencie czuję się jak w jakiejś grze. Muszę pokonać tak niespodziewane przeszkody, że bezwolnie się uśmiecham nawet w mało zabawnych momentach. Znienacka naprzeciw wyskakują pickupy obładowane ludźmi, raz drogę blokują owce, innym – trzy ciężarówki, stojące jedna przy drugiej. Czuję ogromną ulgę, gdy na horyzoncie widzę morze. Znak, że prawie wróciłyśmy do domu.

Jedno muszę przyznać – po drodze spotykamy same życzliwe osoby. Prawie nikt nie zna angielskiego, a my tylko podstawowe słowa po grecku, jednak każdy próbuje wytłumaczyć nam drogę jak najdokładniej. Aż ostatecznie, spytany o drogę mężczyzna, wsiada do swojej ciężarówki i pokazuje nam ostatnie kilka kilometrów do Doxa.

mgla nad limni doxas

Limni Doxas

Jezioro jest malowniczo położone między niemal najwyższymi punktami Peleponezu: Chelmos (2355m) i Ziria (2376m), znana też pod nazwą Kyllini, miejsce narodzin Hermesa, boga kupców i podróżnych.

Doxa jest zbiornikiem sztucznym, powstałym jako część systemu irygacyjnego okolicznego regionu. Dzięki temu w dolinach rozwija się rolnictwo, a okoliczna  przyroda jest niezwykle piękna. Jezioro jest w kształcie odwróconego serca z półwyspem, na końcu którego znajduje się mały kościółek. Stąd roztacza się cudny widok na okoliczne wzgórza i góry, a woda w jeziorze – niezwykle czysta.

bezpanskie psy w Grecji

kaplica sw phanouriosa

kapliczka na półwyspie

Nawet na tym odludziu spotykamy bezpańskie psy i koty. Muszę pamiętać, żeby wszędzie zabierać ze sobą jakieś smakołyki.

Pokonanie 65km zajmuje nam ok. 2,5h w jedną stronę i 1,5h powrót. Większości mijanych krajobrazów nie udaje mi się uwiecznić – uroki bycia kierowcą. Okolice Doxa polecam na takie krótkie wypady, również z namiotem. Warto też zatrzymać się w którejś z mijanych wiosek na kawę.

góry peloponezuselfie na kanale isthmia

Grecja prawdziwa, żywa, na wyciągnięcie ręki! Wkrótce więcej zdjęć i opowieści.

fot./tekst Ana Matusevic; kopiowanie i rozpowszechnianie tekstu oraz zdjęć bez mojej pisemnej zgody zabronione.