Pieniądze szczęścia nie dają. Ale za pieniądze można kupić pięknego Jaguara, a czy widział ktoś nieszczęśliwego człowieka w takim Jaguarze? Ten wpis dedykuję wszystkim miłośnikom motoryzacyjnych ślicznotek!
Tydzień w lesie spowodował, że na samą myśl o wypadzie do miasta już z wieczora przebieram nogami. Szwecja! W końcu zobaczę, jak wygląda skandynawska ziemia obiecana! Biwakujemy pod Växjö, 60-tysięcznym miasteczkiem na południu. Już wiem, że w szwedzkich lasach nie ujrzysz śmieci, a ludzie, których spotykamy po drodze nad jezioro, uśmiechają się i nie stronią od rozmów. Wiem też, że prawie połowa energii w tym kraju pochodzi ze źródeł odnawialnych, a segregacja śmieci napędza komunikację publiczną w pobliskim mieście (odpady organiczne – kompost). Na pewno więc będzie fascynująco i edukacyjnie! I jest…
…do momentu, aż trafiam na zlot lokalnego klubu właścicieli sportowych aut. Wychodzi więc na to, że kobietą prostą i w obsłudze nie wymagającą. Już na widok klasycznego czerwonego Porsche 911 w mgnieniu oka zapominam o zielonej energii, rowerach i ropie Putina. A gdy w bocznej uliczce trafiam między stare Jaguary – wiem, że zabawię tu dłużej.
W starych dobrych samochodach urzekają mnie najbardziej szczegóły. Zresztą, sami zobaczcie.
Ford Lotus Cortina, rocznik 1965. Seria ta została zaprojektowana jako wygodne i niedrogie w eksploatacji auto, jednak ten konkretny model niemiecko-brytyjskiej produkcji zapisał się w historii sportów i wyścigów samochodowych. Osiągał prędkość do ok. 170km/h i spalał ok. 10l/100km.
Najpiękniejsze. Jaguary E-Type serii I. Roczniki 1965-67, spójrzcie tylko na te filigranowe szprychy. I stylowe wnętrze. Enzo Ferrari w dniu premiery pierwszego modelu E-Type przyznał, że jest to najpiękniejsze auto, jakie kiedykolwiek powstało. Pozostawiam bez polemiki, ukłony projektantowi Malcolmowi Sayerowi, który też jako pierwszy w projektach Jaguarów zaczął stosować zasady aerodynamiki.
I perełka. Morgan Motor Company słynie z ręcznej produkcji aut – obowiązują zapisy, a czas oczekiwania obecnie wynosi ok. pół roku. Plotki głoszą, że kiedyś na swoją ekskluzywną wersję Morgana trzeba było zaczekać nawet 10 lat! Projekty tych aut nawiązują do stylu edwardiańskiego i czuć w nich ducha przygody w stylu Jamesa Bonda. Nawet współczesne modele Morganów wyglądają jak połączenie Aston Martin ze steampunkowym „Nautilusem”.
Zachwycić się, dotknąć, zachwycić się ponownie. I tak przy niemal każdym z kilkunastu obecnych aut. Sorry, Växjö, że nie doceniłam twojego piękna. Następnym razem!
fot. Ana Matusevic;
sprzęt: Lumia 630; Nikon D7000, Tamron 17-50 f/2,8;
miejsce: Växjö, Szwecja