Make art, not war

Wzór moro to dla mnie taki sam kicz jak brązowa panterka, ale był czas, kiedy jarałam się nieśmiertelnikami. To minęło, choć pewna słabość do motywów wojskowych została. Szczególnie, gdy pojawiają się w biżuterii. I tu, w tej materii, moją ulubioną twórczynią jest właścicielka zniewalającego mopsa, Makabresque Agata. Ale ale! „Kupić” to równie łatwo powiedzieć, co zrobić, co innego samemu zasiąść za stołem i pod okiem mentorki wykonać własny na własność naszyjnik z… łuski po naboju. Takim 9mm.

Warsztaty przed i po

Warsztaty odbyły się w gdyńskim Infoboxie w ramach Gdyńskich Targów Designu, pierwszej i mam nadzieję nie ostatniej tego typu imprezie w mojej okolicy (ileż można jeździć do Gdańska?). Ale do rzeczy.

Okazało się, że wykonanie takiego naszyjnika nie jest trudne, wystarczy trochę cierpliwości, staranności i odpowiednich narzędzi. Mi się udało zrobić dwa wisiory, które będą fajnie wzajemnie się uzupełniać – jeden na dłuższym, drugi na nieco krótszym łańcuszku. W łuski po nabojach oprawiłam kryształ górski. Fajnie było wrócić do korzeni, trochę mi brakuję takiego tworzenia. Uwaga, Makabresque organizuje też warsztaty zwierzoczapo takich >> – w styczniu, śledźcie fanpage, ja na pewno się wybieram :)

Praca