„Cześć, jestem Ana i jestem gotykiem. A jakim stylem architektury ty jesteś?”. Pytanie zupełnie z czapy? Chyba, że zadam je nie osobie, lecz… miastu. W przypadku Gdyni odpowiedź będzie więcej, niż prosta. Jasne elewacje śródmiejskich budynków, tak bardzo charakterystyczne dla międzywojennego polskiego modernizmu, przyniosły Gdyni miano „białego miasta”.
Wspomniany gotyk nie jest przypadkowy. Tracę głowę przy średniowiecznych katedrach, demonicznych gargulcach, misternych witrażach. Pojęcie modernizmu miało więc dla mnie zupełnie abstrakcyjny charakter, aż do momentu przeprowadzki do Gdyni. Tutaj czekała na mnie przestrzeń, porządkująca nawet myśli.
Początki budowy Gdyni przypadły na okres powojennego rozkwitu modernistycznej myśli architektury. W tym czasie już od lat trwają dyskusje nad funkcjonalnością architektury, krytykuje się nadmiar zdobień i manieryczność. Gdynia, jako polskie marzenie i nowe „okno na świat”, dostaje niebywałą okazję stać się polem do popisu dla młodych polskich architektów i urbanistów. Tym sposobem, w latach trzydziestych w Polsce powstaje prawdziwe Le Corbusierowskie „słoneczne miasto”.
Plac Kaszubski oraz gdyńskie trolejbusy
Urok modernizmu od kilku lat przybliżają mi Gdyński Szlak Modernizmu, organizujący spacery po Gdyni oraz promujący wiedzę o modernizie poprzez spotkania tematyczne, konferencje i wystawy. A także Bartłomiej Ponikiewski, mój wieloletni kolega fotograf, który niespodziewanie wsiąkł w modernistyczną architekturę i poświęcił jej setki swoich zdjęć. Z niebywałym zapałem wyszukuje modernistyczne perełki, zwraca uwagę na szczegóły, odkrywa mało znane fakty z historii miasta, a kilka lat temu zdobył również nagrodę w konkursie „Gdyński modernizm w obiektywie”. Dlatego to właśnie jego poprosiłam o wprowadzenie mnie w modernistyczny klimat Gdyni.
Jednym z czołowych przykładów jest zespół mieszkaniowy Banku Gospodarstwa Krajowego, popularny „Bankowiec”. – opowiada Bartek. – Budynek znajduje się pomiędzy ulicami 10 Lutego, 3 Maja i Batorego. Był to typowy przedstawiciel nowoczesnych tendencji w architekturze. W bryle budynku znajdziemy liczne nawiązania do tzw. stylu okrętowego, na przykład bulajowe okna, wieżyczki, maszty. Ciekawostka: w okresie międzywojnia posiadał największą kubaturę wśród gdyńskich obiektów mieszkaniowych. A w skali kraju był pierwszym nowoczesnym apartamentowcem.


Dworzec morski kiedyś (fot. muzeumemigracji.pl) i dzisiaj
Nie trzeba jakoś szczególnie zgłębiać tematu, żeby zauważyć modernistyczne oblicze Gdyni. Przecież już po wyjściu z pociągu, zarówno tego dalekobieżnego, jak i z sąsiedniego Gdańska, przyjezdnych wita jeden z najbardziej rozpoznawalnych przez mieszkańców Trójmiasta budynków. Ten nieco zaniedbany, a w zestawieniu z odnowionym dworcem głównym jeszcze bardziej szary, budynek również zasługuje na uwagę. Razem z resztą kompleksu stanowi przykład modernizmu powojennego, a tak jego wygląd (nie)zmienił się przez dziesięciolecia.
Dworzec Podmiejski Gdyni w roku 1960 (fot. K. Woźniczko. Pocztówka RUCH) i dzisiaj
Zainteresowanych tematem zachęcam do odwiedzenia niezwykłej wystawy w Muzeum Miasta Gdyni – „Narodziny miasta”. Pisze o niej m.in. blog Róbmy dobrze, więc nie będę się powielać. Dodam tylko, że zrobiła na mnie ogromne wrażenie, zarówno zebrany materiał, jak i aranżacja przestrzeni oraz sposób oddziaływania na odwiedzających.
Gdynia ma wiele twarzy. Niektóre udało mi się przedstawić na blogu: mało znane gdyńskie plaże >> | rowerowa przejażdżka >> | pracownie artystyczne w Gdyni >> | gdyński skatepark >> | Centrum Experyment >> | teatr pod peronami >> | kreatywne inowacje w Gdyni >>