Erywań: miasto spalone słońcem

Wraz z ciepłym wiatrem przez okno wpada bliskowschodnia melodia. Kurz, podnoszony przez samochody na dole, osiada na rozgrzanej upalnym dniem skórze. W Erywaniu późny wieczór. 

Powietrze drga, a ja czuję się trochę jak we śnie. Za mną długa i męcząca podróż, zakończona nocną przejażdżką po śpiącym mieście. Neony przeglądają się w wodach rzeki Araks, po ulicach mkną ostatnie, a może już pierwsze tego dnia, taksówki. Stolica Armenii leży w dolinie Araratu, którego ośnieżony szczyt dumnie góruje nad miastem. Przynajmniej tak to wygląda na kartkach pocztowych. W rzeczywistości nie udało mi się dostrzec świętej ormiańskiej góry – kurz i smog otula Erywań niczym całun.

Mayr Hayastan - Matka Armenia

Widać za to monumentalną Mayr Hayastan – Matkę Armenię. Jest to ormiańska „statua wolności”, jeden z najbardziej rozpoznawalnych obiektów tego kraju. Trudno sobie wyobrazić, ale jeszcze w pierwszej połowie XX wieku w tym miejscu stał pomnik Stalina – jako symbol zwycięstwa narodu sowieckiego w drugiej wojnie światowej. Symbolika Matki Armenii pozostaje podobna. Rosyjska wikipedia wciąż podkreśla pamięć o „wojnie ojczyźnianej”, ale wśród Ormian bardziej jest rozpowszechniona interpretacja związana z obroną przed Turkami.

„Siła zapewnia pokój” – takie przesłanie ma twórca wojowniczej Ormianki. Jest to także hołd kobietom, które z ogromnym poświęceniem włączały się do powstańczych lub partyzanckich walk przeciwko osmańskim okupantom i kurdyjskim bojówkom. „Nigdy więcej” – zdaje się mówić postawa Matki Armenii. Nigdy więcej takiego przelewu krwi, jakie miało miejsce podczas ludobójstwa Ormian w okresie pierwszej wojny światowej. Zaplanowana eksterminacja chrześcijańskiej ludności, która w wyniku pokoju po wojnie turecko-rosyjskiej znalazła się w granicach Imperium Osmańskiego. Szacuje się, że w ciągu kilku lat konsekwentnie realizowanej akcji „ostatecznego rozwiązania” zginęło ok. 1,5 mln Ormian. Do dziś Turcja neguje ludobójstwo, co jest jednym z powodów braku stosunków dyplomatycznych między tymi krajami.

Republic quare yerevan

Sam Erywań jest monumentalnym pomnikiem Aleksandrowi Tamanianowi – twórcy współczesnej stolicy Armenii. Swoje dzieło życia rozpoczął na początku lat 20. ubiegłego wieku, kiedy za przyzwoleniem Moskwy postawił sobie za cel w miejscu prowincjonalnego miasteczka wybudować prawdziwe europejskie miasto. I, (nie)stety, udało mu się to. Dzisiejszy Erywań to miasto w stylu głównie neoklasycystycznym, wybudowane na z premedytacją zburzonym dawnym Erywaniu.

Kosciol i kaplica armenia

Plan Tamaniana jest realizowany nawet dziś, dzięki czemu miasto jest spójne stylistycznie. Spójności sprzyja też tufa – główny materiał budulcowy, kamień o charakterystycznym czerwonawym odcieniu. W centrum zauważalne jest też zamiłowanie do budowania kamiennych placów, które zupełnie nie sprawdzają się latem, gdy temperatura sięga 40 stopni.

Erywan Armenia

erywan armenia

Sytuację ratują liczne fontanny oraz miejsca z wodą pitną, zwane potocznie pulpulakami. Górska, bardzo dobra woda, jest więc dostępna za darmo dla wszystkich.

woda w pulpulakach

fontanna na placu republiki

miasto erywan

kiosk z gazetami Armenia

W planowaniu miasta o harmonijnej architekturze Tamanian nie przewidział dwóch rzeczy – czynnika ludzkiego i nieprzewidywalnego wiatru historii. Historia do przestrzeni miasta wniosła wiele siermiężnych elementów. Paradoksalnie, to one najbardziej przyciągają moją uwagę. Pozostałości po sowieckiej przeszłości jest wiele, choć nie tak dużo, jak poza stolicą. Z kolei ludzie wnoszą w tę uporządkowaną miejską planszę dużą dozę chaosu: między domami rozpościera się plątanina kabli, oligarchowie z zacięciem budują kiczowate wille, po ulicach jeżdżą auta, które swój żywot miały zakończyć co najmniej dziesięć lat temu. Erywań tonie w kurzu i spalinach.

stare auto na ulicy erywania

stary trolejbus armenia

zaparkowane auto

Życie w Erywaniu odmierzane jest weekendami. Choć w powszednie wieczory tarasy knajpek i ogródki kawiarni są również zapełnione, to piątek wyzwala w erywańczykach gorączkę imprezowej nocy. Ulice zapełniają pięknie ubrane Ormianki, z przejeżdżających aut głośno gra muzyka, impreza trwa do rana. Sobotnie przedpołudnie mija w bardzo leniwym tempie, żeby wieczorem znowu przyśpieszyć – jest nawet głośniej, intensywniej, bardziej. Kac moralny pomagają wyleczyć ekipy porządkowe, o świcie zamiatające wczorajsze grzeszki stylowymi miotłami.

sobotni poranek

Wielu Ormian ma ogromny sentyment do sowieckiej przeszłości oraz sporo sympatii do Rosji. Któregoś wieczoru prowadzę zajmującą rozmowę z młodym Ormianinem. Przekonuje mnie, że Polska wiele traci na nienawiści do Putina, a Unia w skutek licznych embargo szybko zbankrutuje. W przeciwieństwie do swoich najbliższych sąsiadów, Gruzinów, tutaj Rosja nie jest postrzegana jako agresor. Armenia zdecydowała się przerwać dotychczasowy eurointegracyjny kurs i przystąpić do Unii Celnej z Rosją. Unia Celna nie jest jednak tworem typowo gospodarczym. Przed akcesją, władze w Erywaniu powinny spełnić szereg wymagań Moskwy, co skutkuje gospodarczym i politycznym uzależnieniem kraju. Choć język rosyjski jest w mieście obecny wszędzie, niektórych niepokoją na nowo wywieszone tablice informacyjne po rosyjsku na rządowych budynkach.

rzad armenii

rząd armenii po rosyjsku

roze w erywaniu

ornamenty ormiańskie

meczet w erywaniu

DSC_3571-1sm

Upalny Erywań. Fascynujący, ale na dłuższą metę trochę męczący. Żeby zaczerpnąć świeżego powietrza, warto wybrać się za miasto. W góry. W podróż na północ, gdzie pogoda jest bardziej zbliżona do polskiego chłodnego lata, a zamiast spalonych słońcem pól oczy cieszą zielone lasy.

portret w armenii

fot. Ana Matusevic, powielanie i kopiowanie bez mojej pisemnej zgody jest zabronione.

Targ w Erywaniu >>   ||    Północ Armenii >> || Tradycyjny ormiański chleb >>