Design. Co ty z tego możesz mieć?

Tworzyć tak, żeby łączyć ideę z użytkowością. Inspirować, wnosić nową jakość, jednocześnie budować harmonijną całość z już istniejącymi elementami przestrzeni. Zadanie, które stoi przed współczesnym designem nie jest łatwe. Szczególnie, że dla wielu „zwykłych szaraczków” takie słowa jak „projektant”, „dizajnerski” kojarzą się z kupą forsy, niezrozumiałym przekazem i snobizmem. 

Jeśli chodzi o mnie, to najbardziej lubię projekty, które zaskakują prostotą i oczywistością. Grą słów, skojarzeniem, najprostszym rozwiązaniem. Na przykład taka „Chwiejba”. Piękne słowo, typowo morskie. Elementy portowe: lina i polery cumownicze. W nowym, ale zupełnie prostym i jakby oczywistym połączeniu tworzą miejsce do siedzenia. Łatwo mogę sobie wyobrazić takie ławki w krajobrazie nadmorskich miejscowości. Proste, pomysłowe, estetyczne.

Gdynia Design Days

Chwiejba (Jakub Gołębiewski). Styk morza i lądu, swoista ławka, utworzona z typowo portowych elementów.

Albo „My piece of sea”. Geometryczna nieregularna bryła z surowej stali, a w środku – morskie życie. Taka alternatywa dla tradycyjnego akwarium, tylko, że nie musisz już płakać na zdechłą rybką. Tutaj wyhodujesz glony i trawy, które rosną w naturalnym środowisku na dnie Bałtyku.

Jak sami twórcy tłumaczą: „Skupiamy uwagę na świecie glonów i traw morskich, które niegdyś tworzyły w Zatoce Gdańskiej rozległe łąki podwodne, jednak w skutek działalności człowieka ich powierzchnia znacznie się zmniejszyła”. Stąd i malutkie okienko do podglądania swojej hodowli, i ciężka, szara bryła projektu, będąca odzwierciedleniem wyjaławiającej działalności człowieka.

Gdynia Design Days

Industrialne społeczeństwo tęskni za naturą. Projekt Katarzyny i Wojtka Sokołowskich.

Gdynia Design Days

„My piece of sea” to reminiscencja fragmentu wyrwanego z morza, przeniesionego w sztuczne otoczenie mieszkań i biur. Wewnątrz znajduje się minihodowla roślin, występujących naturalnie na dnie Bałtyku.

Albo jeszcze jeden projekt, również zaawansowany technologicznie, ale odwołujący się do sfery niefizycznej – uczuć. A te lubimy wyrażać dotykiem, jak najbardziej namacalnym. „Styk Dotyku” to pomysł na „dotykowy” komunikator, umożliwiający przesyłanie na odległość symbolicznego dotyku otwartej dłoni. Przesłanie ruchu jest możliwe dzięki nadajnikowi-odbiornikowi oraz wielopunktowej matrycy. Inspiracją dla twórców była wielomiesięczna rozłąka marynarzy z ukochanymi. Szara codzienność.

Gdynia Design Days

„Styk dotyku”, grupa projektowa Razy2. Bezprzewodowy komunikator, który przekazuje dotyk ukochanej osoby na odległość.

Te i inne projekty można obejrzeć w prototypowniach Pomorskiego Parku Technologiczno-Naukowego w Gdyni na wystawie „Na styku”, będącej częścią Gdynia Design Days. Organizatorzy po raz szósty już próbują udowodnić, że design wcale nie musi być niezrozumiały i podszyty snobizmem. Inowacyjne projekty mogą być przydatne i łatwe w odbiorze, mogą bawić, zdobić, uczyć.

<< Co i gdzie na GDD? >>

W tym roku szczególny nacisk padł na wymiar lokalny twórczości. Stąd inspiracja momentem „na granicy” i liczne morskie reminiscencje w projektach wystawy głównej. Jednak najfajniejsze w Gdyni jest to, że projektowanie wychodzi poza zwykłe koncepcje i sztukę – staje się użytkowym elementem przestrzeni.

Gdynia Design Days

DSC_0367-1

Gdynia Design Days